„Na pochiłe derewo to j kozy skaczut”. Prykazki z Czyżuowśkoji gminy, cz. ІV

Pro bidu

Na pochiłe derewo to j kozy skaczut.

Czużuju bidu palciom rozwedu, a do swojeji uma ne predstawlu.

Czom durnyj – bo biedny, a czom biedny – bo durnyj.

Biednomu wse wietior u wuoczy.

Pro hroszy

Mnuoho hroszy jak u czorta połowy.

Hroszy u miszok kładut i nohami topczut (koli chtoś mnuoho maje).

Czołowiek i żuonka – odna kiszunka (pro spuolny hroszy).

Wuon za hruosz wosz do Warszawy pożene.

Chwatiło na koruowku, to chwatit i na werowku.

Pro durniuow i rozumnych

Durak (dureń) dumkoju bohatieje.

Ne robi z tata wariata, a z mamy durnia.

Robota durnia lubit, a dureń robotu.

Czoho smijeszsia by dureń do syra?

Smiech durniowi, szto syn bat’ka bje.

Za durnoju hołowoju i noham ne ma spokoju.

Wsiaki

Aby z ruk, a z nuoh same zletit (zrobiti byle-jak).

Baba odprade, abo j tak propade (koli chtoś sztoś pozyczyt).

Życie prożyti to ne pole projti.

De korotko, to szcze j tam rwetsia.

Odkład ne jde w ład.

Ne szukaj pola wrudliwoho, ono susieda życzliwoho.

Na hotowuj kładci to i żaba praczka.

Ne płatit bohaty, ono winowaty.

Kobz naw, szto upadesz, siew by.

Wstyd ne dym, za oczy ne jiesć.

Ne pluj u wodu, bo sam jijie napjeszsia.

Skrywiłasia jak sereda na pjatniciu.

Ne tohdy sobaku kormjat jak na ochotu idut.

Wolnomu wola, szalonomu pole, a spasionomu raj.

Obyjszow wsie miedny rury (koli chtoś ne może znajti sobie miescia).

Chocz drowa małyji, ale tryski zostanut.

Chocz sobaku wdyryti, to kija najdesz.

Jak ne pomoże wiek, to nie pomoże j liek.

Ne tohdy doszcz padaje jak prosiąt, a tohdy jak sieno kosiat.

Żyti jak u Boha za dweryma.

Pływaje jak sokiera za pjat’ złoty.