Obrzędowość związana z narodzinami dziecka we wsiach gminy Czyże. Cz. 2 Poród

Jeszcze po II wojnie światowej kobiety ze wsi w gminie Czyże rodziły w domu, zdarzało się nawet, że na polu podczas prac polowych:

„Odna, kazali, w poli żała i jak jijie wziało, to za mydlom [ustawione na polu snopy] urodiła ditia”.

Przy porodzie pomagała „babka”, starsza kobieta, która często obsługiwała kilka wsi. Nie korzystała ona ani z leków, ani ze specjalnych narzędzi, a jedynie uciekała się do różnych praktyk magicznych. Jak podsumowała jedna ze starszych kobiet: „Jak wroditsia, to wroditsia, a jak ne może wroditiś, to szto wona zrobit?”.

Co robiono, gdy kobieta miała problem z urodzeniem? Na przykład chodzono do cerkwi i proszono batiuszki, bo otworzył Carskie Wrota.

O kobiecie, która urodziła, mówiono, że „z peczy wpała i na dwoje podiliłasia”. Macica w miejscowej gwarze ukraińskiej to „matka”.

Łożysko – „miescie”: „treba miesciom wyterti, jak jakajaś skaza”.

Noworodkowi babka przecinała pępowinę, związywała pępek nitką lnianą, której nie odcinała, ale opalała świeczką gromniczną. Myła dziecko, wkładała ubranko, najczęściej na lewą stronę – „kob ne spowroczyli”. Następnie „upowiwała”, czyli zawijała w specjalny „powiwacz”: „Koliś powiwacz takij byw. Ditia musiło byti zwezane. Kob nohi ne byli krywyji”.

„Koliś use upowiwali – treba, kob prosty nohi byli i prosty ruczki. Jak prywykne, to ono rozpowite i zaczynaje płakati”.

Dawne praktyki zupełnie nie pokrywają się z tymi, stosowanymi obecnie.

Po urodzeniu patrzono, czy dziecko „maje szapoczku”. „Jak chtoś szczasliwy, to każut – musit u szapoczci rodiwsia”.

Bywało w dawniejszych czasach, że dziecko przystawiano nie do piersi matki, ale proszono o to inną kobietę karmiącą:

„Koliś klikali koho-leńka ssati, kob jakajaś baba pryszła, u koho ditia małoje”.

Ważne było, aby kobieta podała najpierw prawą pierś – w innym wypadku dziecko będzie mańkutem.