„Mrut i nam dorohu trut” Śmierć w tradycji folklorystycznej gminy Czyże, cz. II

Gdy człowiek umierał, domownicy myli jego ciało i ubierali w nowe ubranie. Starsi ludzie często mieli je już wcześniej przygotowane. Mycie i ubieranie nieboszczyka we wsiach gminy Czyże to: „naradżowanie pokojnika” („naraditi pokojnika”).

W przypadku trudności z ubraniem zmarłego, zwracano się do niego po imieniu, prosząc o pomoc: „howorat: „daj ruku, daj nohu” do pokojnika. Normalnie do pokojnika howorat”. Mieszkańcy wsi w gminie Czyże podkreślają, że po takiej prośbie o wiele łatwiej ubrać zesztywniałe ciało. Zabieg ten jest stosowany do dziś, także w domach pogrzebowych i szpitalach, gdzie często pracują osoby pochodzące ze wsi, w których stosowano podobne praktyki.

Wodę, w której myto zmarłego, wylewano lub wykorzystywano w celu różnorodnych praktyk magicznych, np. jak środek przeciwko alkoholizmowi: „Kob dati komuś napitisia, to ne bude piti horyełki”.

Przygotowane ciało kładziono na ławie okrytej prześcieradłem „na pokuti”. Następnie, gdy była już gotowa trumna, wkładano do niej nieboszczyka, zawsze nogami zwróconymi ku drzwiom.

Wyrobem trumien zajmował się miejscowy stolarz: „Zrobit i tohdy laże sam, prymieryt”.

Układając ciało zmarłego w trumnie, splatano mu palce rąk, w które wkładano świecę i ikonę: „Pokojnikowi w ruki swieczku dawałosia. Dla mużczyn Spasitiela, a dla baby – Matier Bożu”.

Po obu stronach głowy układano święcone ziele – w Czyżach to, które się święci w cerkwi na Jana, w Klejnikach – poświęcone w dzień Zaśnięcia Najświętszej Marii Panny: „Ziele, szto swetitsia na Jana – i rumjuon, perelak, hrymuotnik, dziurawiec, pałyń. Jak hołowa, to po oboch bokach hołowy. Dielitsia na połowinu i po obapuł kładetsia” (Czyże).

Związywano nogi nieboszczyka. Sznur, którego w tym celu używano, wykorzystywano później w praktykach magicznych: „Dla pokojnika use ż zwezujut nohi i każut, jak teju strapkoju, szto zwezuwałoś nohi, jak chłopeć do diewczyny chodit, nu to wże jak pryweżut jeju, to wże jijie ne pokine. Jak chłopeć, szto ne chocze diewczynu wziati, to kob wziaw”.

Przy zwłokach zapalano świece i czytano Psałtyr. W zależności od wsi przychodzili albo najbliżsi, albo wszyscy mieszkańcy wsi: „Jak w jakuom selie. U Czyżuow iszli chto tam deś pryczuopny – czy susiede, czy swojie, koliś po poli susiede byli, to wże tyji iszli. A w Zbuczye czy Starum Berezowi to idut usie i jak wywodiat pokojnika, to pud kryżyki usie, chto no może, to idut usie proszczatisia”.

Wchodzący do izby, w której spoczywa nieboszczyk, witają się słowami „Sława Isusu Chrystu”. Jak podkreślają mieszkańcy wsi w gminie Czyże, najpierw należy pomodlić się przy zmarłym, a dopiero później przywitać się z obecnymi.

Jeżeli ktoś boi się zmarłego lub obawia się, że będzie go później nawiedzać, powinien najpierw spojrzeć na jego nogi, a dopiero potem na twarz.

Rodzina przygotowuje obecnym poczęstunek. Tak jest również dzisiaj. „Czastujetsia, wse czastowali. Nakrajut mjasa i chlieba, a wże posli stali kanapki robiti. A wże teper ne kanapki, ono owoce, tiesto, cukierki. A jak w cerkwi leżyt, to ne można”.

Mieszkańcy wsi Czyże wspominają o lamentacjach, które towarzyszyły modlitwom za zmarłego. Podkreślają również, że w przeszłości zabraniano rodzicom opłakiwania dzieci.

Gdy ciało nieboszczyka leży w izbie, miejscowe śpiewaczki śpiewają różne pieśni nabożne w języku cerkiewnosłowiańskim, po rosyjsku, a także miejscową gwarą. Kiedyś przy zmarłym wykonywano wyłącznie specjalne pieśni pogrzebowe. Popularnym utworem na Podlasiu, który jest obecnie coraz rzadziej wykonywany, jest pieśń pogrzebowa: „Każut lude, szto ja umru, a ja choczu żyti”.

Podlasianie boją się negatywnego wpływu zmarłych na żywych, dlatego też wciąż są popularne działania magiczne, mające na celu przeszkodzenie nieboszczykowi w zabraniu kogoś z rodziny ze sobą. W tym celu w całym domu zasłaniano wszystkie lustra i zatrzymywano zegary. Tak jest również dzisiaj.

Z drugiej strony ludzie wierzą w to, że w pewnych sytuacjach kontakt ze zmarłym lub jego rzeczami może stać się gwarancją zdrowia, szczęścia i bogactwa.

Ludzie, którzy mieli różne niegojące się rany, blizny lub znamiona na swoim ciele, prosili zmarłego o zabranie ich ze sobą do grobu. Brano wówczas najmniejszy palec nieboszczyka („mizineć”) i dotykano nim miejsca, w którym znajdowała się rana, blizna. W celu praktyk magicznych wkładano do trumny różne przedmioty (np. wódkę), bywało, że odbywało się to bez wiedzy i zgody rodziny zmarłego.

Co ciekawe, w przypadku osób, które targnęły się na swoje życie przez powieszenie, wierzono w magiczną moc sznura, na którym powiesił się „wieszalnik”. Bywało, że mieszkańcy wsi zabierali ten sznur, niekiedy też dzielili się nim z innymi gospodarzami, co zapewniło im później powodzenie w gospodarstwie i bogactwo.