„Smert’ pryczyny szukaje”. Śmierć w tradycji folklorystycznej gminy Czyże, cz. III
Wywud i pochorony
We wsiach gminy Czyże wyprowadzenie zmarłego z domu nazywane jest „wywud”.
Trumnę zawsze wynoszono nogami do przodu. Bywało, że po wyjściu wszystkich, z naczynia, w którym stała świeca, rozsypywano po chacie zboże. Dzięki temu zabiegowi domownicy, zwłaszcza samotne wdowy czy wdowcy, nie powinni się bać zmarłego. Stosowano w tym celu także inne praktyki: „Jak uże pokojnika z chaty zabirajut i mnie skazali, kob ja sieła na tomu miesci, de pokojnik, „to ne budesz bojatisia”. I ja tak zrobiła i ja ne bojałasia. Bo ja szcze ne znała – „a czom ja maju siesti tam?”. „Bo ne budesz bojatisia w chati sama”.
Kiedyś po wyniesieniu trumny stawiano ją na krótki moment przed domem, by zmarły mógł się pożegnać z gospodarstwem. Dziś nie jest to już praktykowane.
Jest w zwyczaju, że kondukt żałobny idzie przez całą wieś. Bywało, że trumnę niesiono: „Jak mołodyj umre, to nesut. Czy batiuszka umre, to batiuszki ż nesut. Ne wezut”.
Jeżeli ludzie idą za trumną rozwlekle, zapowiada to kolejny pogrzeb we wsi. Kolejną śmierć zapowiada również jadący naprzeciwko pojazd. „Jak jiede naprotiw samochod, a wedut pokojnika, to staje i jak perewedut, tohdy pojiede”.
W trakcie przewozu trumny zabraniano patrzenia w okno: „Jak pokojnika wedut czerez seło i w okno podiwiszsia – chtoś u chati i diwitsia, jak pokojnika wedut – to ne można, bo tohdy bude bardzo chotietiś spati”.
Ostatnim etapem pożegnania zmarłego ze swoją wsią był postój przy krzyżach przydrożnych, stawianych na końcu wsi. Tak robiono np. w Zbuczu. W Czyżach najpierw odprawiano nabożeństwo w cerkwi, a dopiero potem zatrzymywano się przy krzyżach na końcu wsi. W Zbuczu ci, którzy nie uczestniczyli w pogrzebie, a odprowadzali zmarłego pod krzyże, żegnali się ze zmarłym. „Batiuszka kazaw: „chto ne jiede do cerkwy, to idiete poproszczajtesia”. I tam trunu odkrywali tohdy. Pudchodiłosia i ciłowałoś ikonku”.
W przeszłości w przypadku samobójców zabraniano stosowania jakichkolwiek obrzędów chrześcijańskich. „Koliś, jak chtoś powiesiwsia, to jich do cerkwi ne weli i joho chowali na obrzeżach na mohiełkach”. Dziś nie jest to praktykowane.
W cerkwi rodzina po raz ostatni żegna się ze zmarłym, jednak trumnę otwiera się dopiero po całej liturgii.
Po dopełnieniu ceremonii rytualnych tuż przed samym jej zamknięciem zmarłemu rozwiązuje się wszystko zawiązane w supeł. Dziś we wsiach gminy Czyże rytuału tego dopełniają pracownicy domu pogrzebowego. „Wże jak z cerkwy, jak zakrywajut trunu, koliś to gozdziami zabiwali, to tohdy rozwezujut, rozsznurowujut pantofli, krawat rowezujut. Kob ne było nic zwezanoho”.
We wsiach gminy Czyże zabraniano kopania mogiły przez domowników: „Ne kopajut chatni, ono wże prosiłosia kohoś. Nu i wże tym, szto kopajut, horyełki dajut. Teper pogrzebowy, ale jak strażaki w nas w Czyżuow, to dajetsia jim horyełku, zakusku za toje, szto wykopali”.
W momencie gdy trumna znajduje się w wykopanym grobie, ludzie rzucają do mogiły po garści ziemi. „Każdy żmeniu zemlie kidaw. Uże teper to batiuszka na lidruowku trochu woźme, sypne i tam też pudchodiat, kidajut, ale wże newelmi tam”.
Dawniej po pogrzebie jego uczestnicy zbierali się w domu zmarłego na obiad. Związany z tym był pewien zwyczaj: „Koliś jak umre pokojnik i w chati obied byw, to ne można było iz stołuow zbirati do zachoda soncia. Ne zbirali iz stołuow. Wże jak soncie zajde, to tohdy”.
Zmarłego wspominano i nadal wspomina się 9 dni po śmierci, następnie 40 dni po śmierci („obiednia”, „sorokowaja”) i rok po śmierci („rokowaja”), a przypomina się w „pominalny suboty” i podczas różnych świąt, np. w Czyżach na „Prowody”, latem na „Kuźmy i Demjana”, w każdej wsi w zależności od miejscowej tradycji.