Co dwa to nie jeden

Dzieci wychowujące się w rodzinach dwujęzycznych zaczynają mówić nieco później, ale kiedy już opanują oba języki, zdobywają intelektualną przewagę nad rówieśnikami. Ich mózgi są bowiem sprawniejsze.

JUDY FOREMAN

Osoby, które bardzo wcześnie zaczynają władać dwoma językami, szybko dowiadują się, że nazwy przedmiotów to rzecz umowna. – Tacy ludzie bardzo wcześnie uczą się funkcjonować na pewnym poziomie abstrakcji – mówi Suzanne Flynn, profesor lingwistyki stosowanej w Massachusetts Institute of Technology. Poza tym dzieci dwujęzyczne wręcz po mistrzowsku opanowują trudną sztukę ignorowania mylących informacji, jak mówi Ellen Bialystok, profesor psychologii w Uniwersytecie York w Toronto.

Ellen Bialystok bada dwujęzyczne i jednojęzyczne czterolatki za pomocą „zabawy w wieżę”, polegającej na budowaniu wież z klocków lego lub klocków duplo. Bialystok wyjaśnia dzieciom, że w każdym klocku, bez względu na wielkość, mieszka jedna „rodzina”. Dziecko ma za zadanie przyjrzeć się danej wieży i powiedzieć, ile rodzin w niej mieszka. Szkopuł w tym, że wieża zbudowana z siedmiu klocków lego ma tę samą wysokość co wieża zbudowana z czterech klocków duplo. Aby prawidłowo odpowiedzieć na pytanie, w której wieży mieszka więcej rodzin (w wieży zbudowanej z klocków lego), dziecko musi ten oczywisty fakt wzrokowy zignorować.

– Dzieci jednojęzyczne prawidłowo rozwiązują to zadanie w wieku 5 lat – wyjaśnia Bialystok, natomiast dwujęzyczne potrafią to zrobić już w wieku 4 lat. Innymi słowy, dziecko dwujęzyczne potrafi skupić uwagę i nie daje się zmylić. – To jeden z pożytków z dwujęzyczności.

Odsiewaj i mów

Dzieci dwujęzyczne opanowują też inną cenną umiejętność. Potrafią wykonywać na przemian to jedno zadanie, to drugie, mimo że rządzą nimi różne reguły (na przykład językowe). Dostosowywanie się do nowego zbioru polega na umiejętności wyłączania zbioru reguł opanowanego wcześniej lub niezwracania na niego uwagi. Warunkiem tego jest odpowiedni rozwój określonego obszaru mózgu, kory przedczołowej, która współpracuje z innymi częściami mózgu.

– Dwujęzyczność ustawicznie zmusza do trenowania tego rodzaju procesów, bo w przeciwnym razie jeden język kolidowałby z drugim – wyjaśnia Adele Diamond, dyrektor Centrum Rozwoju Neurologii Poznawczej Uniwersytetu Massachusetts. – Naszym zdaniem ćwiczenie tej umiejętności stawia układowi nerwowemu tak wielkie wymagania, że mózg szybciej dojrzewa. Dzięki tej umiejętności odsiewania informacji zbędnej i szybkiego przeskakiwania z jednego zadania do drugiego, dzieci dwujęzyczne mogą mieć w szkole pewną przewagę nad swoimi rówieśnikami posługującymi się tylko jednym językiem.

W wielu badaniach wykorzystuje się test Stroopa. Dziecku przedstawia się listę kolorów, przy czym nazwa każdego koloru wypisana jest tuszem innej barwy. Na przykład słowo „czerwony” napisane jest zielonym tuszem. Malca prosi się o zidentyfikowanie koloru tuszu. Dzieciom nie umiejącym jeszcze czytać, Diamond wyświetla na ekranie komputera obrazki przedstawiające kolorowe kółeczka. Po badaniach Adele Diamond wykonuje obrazowanie procesów mózgowych u dzieci, aby sprawdzić która część mózgu pracuje, gdy reguły wciąż się zmieniają. Sytuacja ciągłej modyfikacji reguł zmusza mózg do uaktywniania dodatkowych szlaków neuronalnych. Kiedy reguły są niezmienne, owe szlaki pozostają w uśpieniu.

Praca za dwóch

– Nawet u osób jednojęzycznych przetwarzanie informacji związanych z językiem to proces tak ważny, że angażują się w niego duże obszary mózgu – mówi Patricia K. Kuhl, dyrektor centrum badań nad umysłem, mózgiem i procesami uczenia w Uniwersytecie stanu Waszyngton. U 99 proc. osób praworęcznych przetwarzanie materiału językowego odbywa się w lewej półkuli mózgu. U ludzi leworęcznych przetwarzanie to odbywa się w prawej półkuli, choć nie zawsze.

Mową zawiaduje ośrodek ruchowy mowy – ośrodek Broki, niewielki obszar zlokalizowany zwykle w lewym płacie czołowym, w zakręcie czołowym dolnym, poniżej skroni. Za rozumienie mowy natomiast odpowiada ośrodek czuciowy mowy – ośrodek Wernickego, nieco cofnięty w stosunku do ośrodka Broki. Warto przy okazji wspomnieć, że językiem migowym zawiadują te same obszary mózgu co językiem mówionym, a ponadto jeszcze obszary odpowiedzialne za przetwarzanie bodźców wzrokowych. Jeżeli ktoś posługujący się językiem migowym dozna udaru mózgu obejmującego ośrodek Broki, może tak samo cierpieć na afazję, czyli upośledzenie mowy, jak osoba posługująca się językiem mówionym.

Trzeba wielu lat na szybkie i sprawne przetwarzanie przez mózg materiału językowego. Steven Peterson, specjalista w dziedzinie poznawczych nauk o układzie nerwowym z Uniwersytetu stanu Waszyngton, zbadał dzieci w wieku od 7 do 10 lat techniką obrazowania procesów mózgowych i stwierdził, że ich mózgi pracują nad zadaniami językowymi z większym wysiłkiem niż mózgi osób dorosłych. – To dlatego, że dzieci jeszcze się uczą – wyjaśnia. A mózgi dzieci uczących się na raz dwóch języków pracują jeszcze ciężej.

Mali poligloci

– Dziecko rodzi się obywatelem świata – mówi Patrcia Kuhl, która badała rozwój języka u dzieci amerykańskich, szwedzkich, japońskich i rosyjskich. Noworodek nie odróżnia dźwięków. Po prostu słyszy i reaguje, odwracając głowę w stronę nadchodzącego dźwięku. Ale w ciągu sześciu pierwszych miesięcy życia dziecko jest „zanurzone” w swoim języku ojczystym i jego mózg zaczyna poddawać usłyszane dźwięki swoistej analizie statystycznej. „Ten dźwięk jest ważny, więc zapamiętam go sobie, bo może mi się kiedyś przydać”, zdaje się mówić. Albo „Ten dźwięk jest nieistotny, nie muszę go zapamiętywać”.

Stosując metodę komputerowego generowania różnych samogłosek i poddawania reakcji niemowląt złożonej analizie statystycznej, Kuhl wykazała, że w wieku sześciu miesięcy dzieci szwedzkie i amerykańskie reagowały zupełnie inaczej na te same dźwięki.

Różnice te zapadają w pamięć na całe życie. Dzieci japońskie dowiadują się na przykład, że między dźwiękiem „L” a dźwiękiem „R” nie ma istotnej różnicy, dzieci amerykańskie natomiast przyjmują do wiadomości coś wręcz przeciwnego. W rezultacie dorośli Japończycy z wielkim trudem odróżniają te dwa dźwięki, ponieważ – jak wyjaśnia Kuhl – zmagazynowane zostały w tym samym „pojemniku”.

Wykreślanie dokładnej mapy tych „pojemników” językowych to praca zarazem skomplikowana i fascynująca.

Badacz układu nerwowego John Hirsch z Uniwersytetu Columbia stosuje metodę obrazowania procesów mózgowych do badania dwujęzycznych osób dorosłych. Połowa z nich nauczyła się dwóch języków, będąc jeszcze w powijakach, a połowa opanowała drugi język dopiero w wieku dorosłym. Hirsch zadał sobie proste pytanie: Czy przy nauce drugiego języka zaangażowana jest ta sama część mózgu co przy nauce języka ojczystego?

Hirsch pokazywał badanym osobom, mówiącym wieloma językami – angielskim, chińskim, niemieckim, francuskim itp. – obrazek z prośbą o opisanie go najpierw w jednym, a potem w drugim języku. U osób, które nauczyły się drugiego języka we wczesnym dzieciństwie, nie było praktycznie żadnej różnicy w aktywności mózgu w obrębie ośrodka Broki, bez względu na to jakim mówiły językiem. Natomiast u osób, które dopiero w późniejszym wieku nauczyły się drugiego języka, dwie różne części okolicy Broki uaktywniały się w zależności od tego, którym językiem się posługiwały.

Wynikałoby z tego, że gdy nauka dwóch języków następuje wcześnie, mózg traktuje je jak jeden język. – Kiedy natomiast nauka drugiego języka zaczyna się w późniejszym wieku, oba języki są rozmieszczane na większej przestrzeni mózgu – mówi Hirsch, do którego wyników odwołują się zwolennicy obu stron sporu o dwujęzyczność.

Wiek wiele znaczy

Denise Klein z Institutu Neurologicznego w Montrealu także odkryła różnice w działaniu mózgu w zależności od tego, w jakim wieku ludzie opanowują drugi język. Stosując metodę komputerowej tomografii, stwierdziła, że osoby w pełni dwujęzyczne, władające równie biegle językiem francuskim i angielskim, używają tej samej części mózgu w roli „wewnętrznego słownika” bez względu na to, którym językiem w danej chwili mówią. Natomiast osoby nie w pełni dwujęzyczne, czyli takie, które drugi język opanowały w wieku późniejszym, muszą angażować dodatkowe partie mózgu, kiedy szukają słów w języku innym niż ojczysty, z czego wynika, że ich mózg musi wykonać trudniejsze zadanie.

Także i neurochirurdzy zauważają, że różne języki magazynowane są w odrębnych częściach mózgu. George Ojemann, profesor neurologii Uniwersytetu stanu Waszyngton, operuje ludzi cierpiących na poważne napady padaczkowe; część tych pacjentów jest dwujęzyczna. Podczas zabiegu Ojemann sporządza dokładną mapę każdego języka.

Ponieważ pacjent jest przytomny i może mówić, profesor pokazuje mu obrazek przedstawiający na przykład banana i prosi go, by powiedział, co jest na tym obrazku. Aktywując bardzo precyzyjnie różne okolice mózgu, zmusza chorego do mówienia, powiedzmy, po francusku zamiast po angielsku, po czym drażni sąsiednie okolice i uzyskuje efekt odwrotny.

– Mimo pewnych zbieżności wyniki badań sugerują, że dla różnych języków istnieją nieco odrębne szlaki neuronalne – twierdzi Ojemann, któremu ostatnio udało się przyporządkować różne języki pojedynczym neuronom. – W przypadku znajomości dwóch języków każdy język ma swoją odrębną działkę w mózgu – potwierdza Patricia Kuhl.

Jakie są implikacje tego typu ustaleń dla uczenia języków? Tego jeszcze nikt nie wie, ale próbujemy się dowiedzieć. Dzieci wielojęzyczne nam w tym pomagają.
© Los Angeles Times