„Nasza mowa prosta”, czyli o białorusko-ukraińskiej granicy językowej na Białostocczyźnie

Michał Sajewicz, „Nasza mowa prosta”, czyli o białorusko-ukraińskiej granicy językowej na Białostocczyźnie, – „Nad Buhom i Narwoju”, nr 3/1992, s. 15-19 (fragmenty).

Przyczyny zróżnicowania językowego Białostocczyzny należy więc szukać w charakterze procesów osadniczych w przeszłości, jak też w zmiennej przynależności politycznej, administracyjnej i kościelnej tych ziem. Usytuowanie gwar na pograniczu polsko-białorusko-ukraińsko-litewskim musiało znaleźć swoje odbicie w ich strukturze. Łączą więc one w różnym nasileniu cechy właściwe każdemu z graniczących ze sobą języków.
Świadomość tak znacznego zróżnicowania językowego mają też sami mieszkańcy tego regionu, w tym także ludność wiejska. Dzielą oni teren Białostocczyzny na dwie części: zachodnią, którą zamieszkują Polacy należący do Kościoła katolickiego i posługujący się na co dzień językiem polskim, oraz wschodnią, gdzie mieszkają „tutejsi”, ruscy, należący do Kościoła prawosławnego i posługujący się na co dzień językiem „prostym”, ruskim, mówią „po swojemu”. (…)
Wśród badaczy zajmujących się problematyką białoruską zauważa się różne stanowiska w kwestii zakresu tożsamości narodowej mniejszości zamieszkujących Białostocczyznę, jak też samego zasięgu gwar białoruskich. Jedni skłonni są do narodu białoruskiego zaliczyć całą ludność prawosławną z terenu Białostocczyzny, od Augustowa aż po Bug. Oparcie się wyłącznie na kryterium wyznaniowym spowodowało, że za Białorusinów uważa się również ludność ukraińskojęzyczną spod Siemiatycz, Kleszczel, Orli, Bielska Podlaskiego i Hajnówki, której przodkowie przybyli tu z południa. Takie podejście jest niewątpliwie, być może czasem nie uświadamianą, kontynuacją koncepcji ideologów radzieckich, którzy automatycznie i arbitralnie, nie licząc się ani z kryteriami językowymi, ani z historycznymi, ani tym bardziej ze zdaniem samych zainteresowanych, włączyli w roku 1939 całą Białostocczyznę do BSRR, a mieszkającą tu ludność prawosławną uznali za Białorusinów. Wielu mieszkańców tego regionu ze zdziwieniem dowiedziało się wówczas, że są Białorusinami, a nie „tutejszymi”, czy też po prostu „ruskimi”. (…)
W ostatnich latach zauważalny jest na Białostocczyźnie wyraźny wzrost świadomości ukraińskiej u części młodzieży ukraińskojęzycznej, szczególnie z wykształceniem wyższym, która zaczyna dostrzegać istotne różnice, jakie dzielą ich rodzinną gwarę od białoruskiego języka literackiego. Zdają sobie też sprawę z ukraińskiego charakteru ich folkloru, kultury materialnej i duchowej. Wzrosło w związku z tym zainteresowanie tej młodzieży językiem, kulturą i historią narodu ukraińskiego. Są one popularyzowane na łamach czasopism ukraińskojęzycznych oraz w audycjach radiowych. Aktywnie zaczął działać Związek Ukraińców Podlasia z siedzibą w Bielsku Podlaskim. Należy jednak zauważyć, że działalność organizacji ukraińskich nie zawsze znajduje na Białostocczyźnie podatny grunt w środowiskach ukraińskojęzycznych, bowiem brak jest tu tradycji samej nazwy „Ukrainiec”, w dodatku ma ona w odczuciu wielu mieszkańców tego regionu pejoratywny do pewnego stopnia wydźwięk, ponieważ kojarzona jest m.in. z działalnością UPA. Ten stereotyp został wyraźnie wzmocniony przez oficjalną propagandę peerelowską.

* * *

Ludność wiejska, w większości z niepełnym lub pełnym wykształceniem podstawowym, świadoma jest znacznego zróżnicowania językowego tej części Białostocczyzny, którą zamieszkują „tutejsi”, „swoi”, wyznawcy religii prawosławnej. Nie dokonują oni jednak podziału tego terenu na część białoruską i ukraińską, co skłonni są czynić językoznawcy, ale opierają ów podział na innych przesłankach. Za kryterium mogą służyć mianowicie cechy charakterystyczne poszczególnych gwar. Tak więc mieszkańcy sąsiednich wsi dziekających mogą być określani dziekałami lub cieprukami (por. ciapier „teraz”), ci zaś swoich sąsiadów nie znających dziekania określają dekałami. Nawet inna wymowa zaimka może być podstawą do określania mieszkańców danych okolic jako sztokmanów lub szczokmanów (por. zaimki szto i szczo).
Ludność akająca spod Narewki i Lewkowa określa mieszkańców okolic Hajnówki i Bielska Podlaskiego „Padlaszami”. Określenia tego używają ze względu na specyfikę języka swoich sąsiadów „zza lasu”. Zwracają oni przede wszystkim uwagę na ich „twardą wymowę” oraz okanie i dekanie. Osoba, która posługuje się gwarą o podobnych cechach automatycznie uważana jest za „Padlasza”. Nie wykluczone, że Ukrainiec pod Łucka czy Lwowa również mógłby być określony w ten sam sposób.
Nie ulega wątpliwości, że nazwa „Padlasz” jest reliktem starych podziałów polityczno-administracyjnych na terenie dzisiejszej Białostocczyzny. Okolice Narewki wchodziły niegdyś w skład Litwy, natomiast pobliskie tereny na południu, gdzie nie znano wymowy akającej i dziekającej, znajdowały się w obrębie Korony, to jest na Podlasiu („na Padlaszy”). Stąd też mieszkańcy wsi położonych na południe od Puszczy Ladzkiej byli określani „Padlaszami” i kojarzeni przede wszystkim z odmienną wymową.
Mieszkańcy okolic Bielska Podlaskiego, Orli, Dubicz Cerkiewnych określają siebie jako „Korolowców” (por. korol „król”), a mieszkańców tych ziem, które niegdyś wchodziły w skład Litwy, jako „Litwinów”. „Litwinami” są więc nazywani zarówno mieszkańcy okolic Narewki, gdzie występuje gwara akająca i dziekająca, jak również mieszkańcy niedalekich wsi puszczańskich na wschód od linii kolejowej Czeremcha-Hajnówka, gdzie brak jest tego akania i dziekania. Czynnikiem podstawowym jest tu fakt, że tereny te przynależały w przeszłości do Wielkiego Księstwa Litewskiego, a nie do Podlasia. (…)
Dotychczasowe badania wykazują, że zróżnicowanie gwarowe Białostocczyzny w zakresie fonetyki i fleksji stanowi wierne na ogół odbicie procesów osadniczych w przeszłości, a także jest do pewnego stopni uwarunkowane czynnikami natury polityczno-administracyjnej i religijnej. (…)
Z dotychczasowych opracowań dotyczących gwar wschodniosłowiańskich Białostocczyzny wynika, iż autorzy stosują niejednolite kryteria ich klasyfikacji, a niekiedy mamy wręcz do czynienia z dobieraniem kryteriów do z góry ustalonych „rezultatów”. Takiego podejścia nie zdołali też uniknąć autorzy licznych publikacji dotyczących Białostocczyzny zamieszczonych na łamach różnojęzycznych czasopism krajowych i zagranicznych. Brak obiektywności, wykorzystywanie argumentów nienaukowych, często wręcz politycznych, ignorowanie dotychczasowego dorobku w zakresie językoznawstwa i historii (np. Atlasu gwar wschodniosłowiańskich Białostocczyzny), pochopność sądów i agresywność dyskusji – to niektóre tylko mankamenty wspomnianych publikacji. Jest to zjawisko niepokojące, zważywszy na rolę, jaką publicystyka spełnia w kształtowaniu opinii i postaw społecznych.
Konsekwencją jest diametralnie różne sytuowanie w terenie granicy między gwarami białoruskimi i ukraińskimi. Skrajnym stanowiskiem jest zaliczenie wszystkich gwar wschodniosłowiańskich Białostocczyzny do białoruskich. Zdecydowanie częściej jednak pisze się o gwarach białoruskich i przejściowych ku ukraińskim, nie precyzując przy tym, gdzie konkretnie zaczynają się owe gwary przejściowe i w oparciu o jakie kryteria je wyodrębniono. W nowszych niektórych publikacjach widoczne są tendencje do bardziej obiektywnego rozgraniczania gwar białoruskich i ukraińskich z zastosowaniem rzetelniejszych, przede wszystkim językowych kryteriów klasyfikacyjnych. W takim ujęciu zdecydowanie zmniejsza się zasięg gwar przejściowych, a białorusko-ukraińska granica językowa staje się bardziej ostra. Tu należy przede wszystkim wynieć wspomniany już Atlasu gwar wschodniosłowiańskich Białostocczyzny. Przedstawiony w postaci map bogaty materiał językowy jest doskonałą podstawą do obiektywnego przeprowadzenia granicy między gwarami białoruskimi i ukraińskimi na terenie województwa białostockiego. Pokrywa się ona w przybliżeniu z tą granicą, którą próbowali w przeszłości wyznaczyć tacy wybitni dialektolodzy, jak K. Michalczuk, J. Karski, W. Kuraszkiewicz i inni. Na wschodzie granica ta jest ostra i przebiega w linii prostej od przecięcia się rzeki Leśnej z granicą państwową do rzeki Narwi między miejscowościami Bindziuga i Rybaki. Na wschód od tej linii leżą takie wsie, jak Teremiski, Skupowo, Bernadzki Most, Ochrymy, Kapitańszczyzna i Bindziuga, w których występuje akanie, dziekanie, ciekanie, miękka wymowa spółgłosek przedniojęzykowych przez e. Na zachód od wspomnianej linii leżą natomiast takie wsie, jak Topiło, Orzeszkowo, Lipiny, Dubiny, Nowosady, Borysówka, Grodzisko, Krzywiec, Waśki i Rybaki. Wymienione miejscowości leżą już na obszarze gwar okających. Nie występuje tu również zjawisko dziekania i ciekania, ponieważ wszystkie spółgłoski przed e uległy stwardnieniu. Obie wymienione gwary dzieli tu najczęściej kilkukilometrowy, a niekiedy nawet kilkunastokilometrowy pas puszczy, co oczywiście nie sprzyjało ukształtowaniu się na tym odcinku gwar o charakterze typowo przejściowym.
Mniej ostra, m.in. z przyczyn fizjograficznych jest natomiast białorusko-ukraińska granica językowa na północy. Niewątpliwie gwara białoruska niekiedy już w zaniku, występuje w takich miejscowościach, jak Hwoźna, Ostrówki, Koźliki, Bogdanki, Czerewki i Zawyki, ale już w Narwi, Trześciance, Rybołach i Wojszkach mamy gwarę ukraińską.