Ruch ukraiński na Północnym Podlasiu w opinii działaczy białoruskich.
Rozwijający się na Północnym Podlasiu narodowy ruch ukraiński, niemal od samego początku swojego powstania, zderzył się z rozwijającym się w tym regionie już od dłuższego czasu ruchem białoruskim. Ruch Białoruski który już w latach I Wojny Światowej zaczął rościć pretensje do powiatu bielskiego, w następnych dziesięcioleciach na skutek sprzyjającej sytuacji politycznej, ostatecznie uznał ludność ukraińską tego powiatu, za główną domenę swoich wpływów polityczno – kulturalnych.Dlatego też gdy po II wojnie światowej na Północnym Podlasiu pojawiły się pierwsze zwiastuny ukraińskiego odrodzenia narodowego, działacze białoruscy rozpoczęli walkę z narastającym odrodzeniem ukraińskim, w nim widząc największe niebezpieczeństwo dla swojego stanu posiadania.Tymczasem jeszcze w okresie przed I Wojną Światową, narodowi działacze białoruscy z radością przyjmowali początki kulturalnego odrodzenia ukraińskiego, zachodzące wśród ukraińskiej ludności powiatu bielskiego. Przykładem może być powstały w 1908/1909 r. Ukraiński Teatr Ludowy we wsi Kleniki, który doczekał się sympatycznej recenzji w wydawanym w Wilnie skądinąd białoruskim czasopiśmie “Nasza Niwa”. [1] Stosunek działaczy białoruskich do ukraińskiego odrodzenia zmienił się diametralnie z chwilą, gdy w latach 50-tych naszego wieku powstało w Kleszczelach koło Ukraińskiego Towarzystwa Społeczno – Kulturalnego. W organie prasowym BTSK czasopiśmie “Niwa”, pojawiać się wówczas zaczęły artykuły, w których autorzy jednoznacznie wypowiadali się negatywnie o działalności kulturalnej koła UTSK w Kleszczelach.W jednym z takich artykułów podpisanych kryptonimem “P”, jaki ukazał w “Niwie” z 23 kwietnia 1967 r. autor pisał “…Powstaje pytanie skądże to tam (w Kleszczelach – aut.) pojawili się Ukraińcy, którzy mają tu już punkt nauczania ojczystej mowy i koło UTSK, które nadaje ton kulturalnemu życiu mieszkańców?….” [2] Presja działaczy białoruskich na ukraińskich mieszkańców Kleszczel z czasem okazała się na tyle silna, że doprowadziło to do zlikwidowania administracyjnego koła UTSK w Kleszczelach. [3] Gdy zatem na początku lat 70-tych zamarła działalność koła UTSK w Kleszczelach, to wówczas działacze białoruscy mogli odetchnąć z ulgą, sytuacja została opanowana i cała południowa Białostocczyzna stała się głównym zapleczem i bastionem narodowego ruchu białoruskiego.Wkrótce jednak na początku lat 80-tych nastąpił kolejny, tym razem silniejszy zryw ukraińskiego odrodzenia narodowego na Północnym Podlasiu.Jednakże aż do połowy lat 80-tych, strona białoruska zdawała się nie dostrzegać, zachodzącego na Białostocczyźnie odradzania się ukraińskiej świadomości narodowej. Poniekąd wynikało to również i z tego powodu, że ówczesne “odrodzenie” ukraińskie miało charakter bardziej “etnograficzny” niż “narodowy”. [4] Bezstronny stosunek działaczy białoruskich do ruchu ukraińskiego, uległ gwałtownej zmianie w momencie, gdy na przełomie 1984/85 r. nastąpiło odnowienie działalności koła UTSK w Kleszczelach.Dlatego też ponownie w czasopismach i publikacjach białoruskich pojawiać się zaczęły liczne artykuły, w których starano się ośmieszyć i poniżyć działaczy oraz cały ruch ukraiński na Północnym Podlasiu.Szczególnie ostre ataki krytyki działaczy białoruskich skierowały się wówczas na osobę Iwana Kiryziuka. Pisano o Iwanie Kiryziuku, że “… Był oddanym korespondentem “Niwy”, a teraz stał się zajadłym (…)Ukraińcem, przeszedł na ukraińską mowę i swoje utwory publikuje już w wydawnictwach UTSK …” “… był smothadowym korespandentam “Niwy”, a ciepier zrabiusia zajadłym (…) ukraińcom, i pirajwsou na ukraiskuju mowu, i swaje tvory uźo publikuje u wydanniach UH-KT …”). [5] innym zaś razem działacze białoruscy oceniając utożsamianie się Iwana Kiryziuka z narodowością ukraińską stwierdzili, że “… wczoraj jeszcze był z niego zajadły Białorusin a obecnie on już jest (…) oddanym Ukraińcem ? A kim zatem on zrobi się jutro ? – strach pomyśleć …” (“… uczora byu z jeho zajadły biełarus, a sionnia jon użo …” addany Ukrainiec ? A kim ża jon zrobicca zautra ?- strach i padumać …”). [6] Z kolei zaś dokonując oceny początku powstania obecnego ruchu ukraińskiego na Północnym Podlasiu, działacze białoruscy pisali “… Od niedawna zaczął przyjeżdżać z Lublina do Bielska Podlaskiego niejaki Iwan Ignatiuk, który widać zaczął od tego, że znanego tu działacza BTSK Iwana Kiryziuka przerobił na Ukraińca. I dalej już wszystko potoczyło się jak kłoda z górki …” (“… Aż niedauna – poczau pryjezdżać z Liublina u Bielsk niejki Iwan Ignatiuk, jaki widać, i paczau ad taho, szto wiadnomoho tut dziejecza BTSK Iwana Kiryziuka pierarabiu na ukrainca. I dalej użo usio pakaciłasia, jak kałoda z harki …”). [7] Również wypowiedzi aktywistów białoruskich na temat pozostałych działaczy ukraińskich nie należały do zbyt kulturalnych, aktywiści białoruscy stwierdzili bowiem, że (…) Białostoccy, nowo – Ukraińcy to oznacza miejscowych chłopów z dyplomami wyższych szkół, jakim zachciało się pobyć “bujnymi Kozakami” i pochłeptać pijanego ukraińskiego nacjonalizmu …” (“… Biełastockija nova – Ukraincy, heta znaoczyć miascowyja chałopy z dyplomami ryśejszych śkołau, jakim zachaciałasia pabyć “bujnymy Kozadamy” – i pochlaptać pjanaha ukraińskaha nacyjanalizmu …”) [8] Całym zaś celem i sensem ruchu ukraińskiego na Północnym Podlasiu miała być wg Białorusinów “… Ukraińska kulturalna agresja na białostocki kraj, aby zająć ten obszar byłego Zachodniego Polesia aż po linię rzeki Narew …” (“… Ukrainskaj Kulturnaj ahresji na Biełastocki kraj, na Urieś hety obśar byoha Zachodniaho Polessia aż po liniju raki Narva …”). [9] Często zresztą ton wypowiedzi działaczy białoruskich na temat ruchu ukraińskiego obejmował szerokie spektrum wypowiedzi, poczynając od wypowiedzi dostrzegających niebezpieczeństwo dla miejscowego ruchu białoruskiego, aż po wypowiedzi całkowicie lekceważące ruch ukraiński np. “… Tak zwana Ukraińska fronda w Białostockim kraju to “lipa” ( bzdura – aut ) …” (“…Tak zwanaja ukrajinskaja fronda u Biełastockim krai heta “lipa” …”). [10] Jednak do publicznej konfrontacji pomiędzy ruchem białoruskim a ukraińskim na Północnym Podlasiu doszło dopiero w trakcie kampanii przed wyborami parlamentarnymi 1989 r. strona białoruska traktując kampanię przedwyborczą jako swoistego rodzaju plebiscyt popularności obu mniejszości narodowych, w trakcie trwania kompanii ze szczególną zajadłością krytykowała działaczy ukraińskich. [11] Ponownie napięta sytuacja w stosunkach między działaczami białoruskimi i ukraińskimi, nastąpiła w trakcie kampanii przedwyborczej 1990r. Działacze białoruscy znowu nie szczędzili ani swojego czasu ani swoich sił by móc ośmieszyć ruch ukraiński. Pisali oni m.in. “… No bo któż miał wiedzieć dwa miesiące temu, że na Białostocczyźnie zamieszkują takie etnosy, jak “ruskaja” i “ruśkaja”, “padliaszuki” i “paliaszuki”, “rusiny” i “ruskija – Ukraincy” ? Do tego jeszcze “Ukroincy” i ukraińcy …”. (“… Nu bo chtoż moh wiedać miesiacy dwa tamu nazad, szto na Biełastoczczynie prażywajuć takija etanasy, jak “ruskaja” i “ruśkaja”, “padliaszuki” i “paliaszuki”, “rusiny” i “ruskija – ukraincy”? Da taho jaszcze “Ukroincy” i Ukraincy …”). [12] Również w okresie działalności Podlaskiego Oddziału ZUwP nie zelżała krytyka działaczy białoruskich, kierowana pod adresem ruchu ukraińskiego. Dodatkowo krytyka ta prowadzona głównie na łamach “Nivy” i “Czasopisu” dotykała już nie tylko samych działaczy ukraińskich, lecz także autorów polskich, którzy cokolwiek “pozytywnego” napisali o ruchu ukraińskim.Tak więc historyk i działacz białoruski Sławomir Iwaniuk w nr 5 “Czasopisu” z 1991 r. dokonał “Korekty” i “Sprostowania” artykułu Jerzego Rocha pt. “Podlascy Ukraińcy” jaki ukazał się w numerze 13 czasopisma “Po prostu”. Sławomir Iwaniuk nie ograniczył się tylko do “Korekty” ewentualnych błędów autora, lecz także nie oszczędził Jerzemu Rochowi słów “konstruktywnej” krytyki. [13] Z kolei S. Sciopkiewicz w artykule “Do działaczy podlasko – ukraińskich Białostocczyzny” znowu poruszył problem działaczy ukraińskich. W swoim artykule S. Sciopkiewicz ustosunkował się bowiem krytycznie do artykułu Jerzego Hawryluka pt. “Być albo nie być” jaki został opublikowany na łamach Kuriera Podlaskiego.Redaktor białoruski ustosunkowując się do wyników wyborów parlamentarnych w 1989 r. stwierdził, że “… Główną jednak przyczyną otrzymania owych 11500 głosów było utożsamianie w/w kandydatów, a więc i Bogdana Martyniuka, jako kandydatów prawosławnych i popieranych przez Cerkiew ….” [14] Obiektem krytyki białoruskiej stały się również uruchomione pod koniec 1991 r. ukraińskie audycje radiowe. Autorzy białoruscy jednoznacznie stwierdzili, że miejscowi działacze ukraińscy “… szerzenie kłamstw prowadzą oni ostatnio przez radio …”. [15] Utworzenie w marcu 1992 r. na Północnym Podlasiu nowej samodzielnej ukraińskiej organizacji Związku Ukraińców Podlasia w niczym nie zmieniło dotychczasowego negatywnego doń stosunku działaczy białoruskich. Już kilkanaście dni po dokonaniu sądowej rejestracji Związku Ukraińców Podlasia, w czasopiśmie “Niva” ukazał się artykuł Sokrata Janowicza, w którym autor skrytykował redaktora naczelnego czasopisma “Nad Buhom i Narwoju” dr Mikołaja Roszczenki. Sokrat Janowicz wypowiadając się na propozycję dr Mikołaja Roszczenki by wspólnie współpracować dla dobra “prawosławnych” mieszkańców Białostocczyzny odpowiedział w swoim artykule następująco. “…Proponujecie dialog z nami, Białorusinami (…) Nie, na to ja osobiście nie pójdę bo wy (działacze ukraińscy – aut.) nie krytycznie mówiąc, prowadzicie siebie w kontakty z partnerem. Po spekulancku oszukujecie, żeby tylko wasz wierzch (prawda, racja – aut.) był ! …” (“… Prapanujecie dyjalog z nami, Biełorusami (…) Nie, na heta ja, asabista, nie pajdu, bo wy niełajalnie, wiadziecie siabie u daczynieniach z partnieram. Pa spiekulancku abdurwajecie, kab, tolki wasz wierch byu ! …”). [16] Działacze białoruscy nie zostawili “suchej nitki” również na organizowanym w dniach 29 – 30 sierpnia 1992 r. II Festiwalu Kultury Ukraińskiej “Mielnik `92”. Jeden z autorów białoruskich A. Maksymiuk w swoim artykule pt. “Parafialny festywal u Mielniku” pisał wręcz, że festiwal ukraiński w Mielniku … Organizowali go Podlascy Ukraińcy ( 7 osób, jak podliczył S. Janowicz ) …” (“… Arhanizawali jaje Padliaszskija Ukraincy ( 7 czaławiek jak padliczył S. Jasnowicz ) …”), A. Maksymiuk dodatkowo jeszcze wyjaśnił, że “… Podlaski Ukrainiec – to taki Ukrainiec, jaki na początku lat 80-tych był aktywnym uczestnikiem Białoruskiego Zrzeszenia Studentów, a czasami i korespondentem “Nivy”…” (“… Podliaszski Ukroiniec – heta taki Ukroiniec, jaki u poczatku wasiemdziesiatych gadou byu aktyunym udzienikam Biełaruskaha Abiadnania Stukentau, a czasami i korespandentam “Nivy” …”) [17] W swoich krytycznych artykułach dotyczących ruchu ukraińskiego, działacze białoruscy zdawali się dostrzegać wszystkie możliwe i niemożliwe przyczyny zaistnienia tegoż ruchu oprócz przyczyny swobodnego i dobrowolnego odrodzenia się świadomości ukraińskiej na Północnym Podlasiu.Jeden z liderów ruchu białoruskiego Sokrat Jonowicz pisał nawet, że “…Dziwiło mnie, czemu władze (władze Polski – aut.) tak szczodrze “podsypują pszenicy” tym naszym kilku Ukraińcom nie żałując dziesiątków milionów na ich imprezy i druk ? Przyczyna wylazła jak szydło z worka : Białoruska narodowa mniejszość jest za bardzo gęsta i dlatego należy ją im niejako rozłupać na “Ukraińców”, “Rusinów”, “Podlaszów” …” (“… zdziuliała mianie, czamu ułady tak szczodra “padsypajuć pszanicy” hetym naszym paru Ukroincam, nie szkadujuczy dziesiatkau milionau na ich imprezy i druk ? Pryczyna wyliczła szyłam z miaszka : biełaruskaja nacyjanalnaja mienszość zanadta hustoju josć i tamu mus jaje im niejak raskałoć na “ukraincou”, “rusinau”, “Padliaszou”…”). [18] Działacze białoruscy tak bardzo w swoich artykułach obawiali się uznać istnienie ludności ukraińskiej na Północnym Podlasiu, że nawet gdy w pewnych kwestiach zmuszeni byli ustąpić i tak tłumaczyli to po swojemu. W ten sposób Eugeniusz Mironowicz w artykule “Kolki było Biełarusau”, pisał, że po II wojnie światowej … Powojenna białostocka administracja zaczęła traktować pryncypialenie wszystkich prawosławnych jak Białorusinów a katolików – jak Polaków…” (“… Pasliawajennaja biełastockaja administracyja raszyła traktować pryncypowa usich prawasłaunych jak biełarusau, a katolika jak paliakau…”).Mimo, że więc Eugeniusz Mironowicz musiał zgodzić się z prawdziwością historycznego wydarzenia, to jednak w dalszej części swego artykułu pisząc, że “… Wśród ludzi tego wyznania religijnego ( wyznania prawosławnego – aut.) był pewien odsetek ludzi rosyjskiej narodowości …”, znowu nie wspomniał ani słowem o ludności ukraińskiej. [19] Równocześnie za wszelką cenę działacze białoruscy starali się udowodnić, że “… ukraiństwo, jakie się tutaj ( na Północnym Podlasiu – aut.) wytworzyło, jest czymś marginalnym, ponadto sztucznie wywołanym …”, że “… Bazuje na żywiole poleskim, czyli na typowej sytuacji pogranicza językowego (…) oraz, że cały ruch ukraiński jest (…) inicjatywą kilku młodych i podstarzałych inteligentów ….” [20] Wśród typowo antyukraińskich wypowiedzi działaczy białoruskich znajdowały się również wypowiedzi bardziej wyważone, których autorzy stwierdzili nawet, że “… I “Białorusin” i “Ukrainiec” czy “prawosławny” mają prawo robić swoje to co przynosi korzyść dla naszej wspólnej sprawy tu na Białostocczyźnie …”. (“… I “biełarus” i “ukrainiec”, ci “prawasłauny” majuć prawa rabić swaje toje, szto karysnaje dlia naszoj supolnaj sprawy tut na Biełastoczczynie …”). [21] Jednak głosy takie zdarzały się bardzo rzadko i tonęły wśród ogólnie negatywnie nastawionych do ruchu ukraińskiego wypowiedzi działaczy białoruskich.Działacze białoruscy w dalszym ciągu bowiem szukali nawet najmniejszego pretekstu, aby wykpić i doszczętnie ośmieszyć ruch ukraiński na Północnym Podlasiu. Szczególnie mnóstwo powodów do krytyki ruchu ukraińskiego “dawała” działaczom białoruskim ukraińska audycja radiowa “Dumka Ukraińska”. [22] Autorzy białoruscy krytykowali bowiem w swoich artykułach już nie tyle formę “Dumki Ukraińskiej”, co zawarte w niej wypowiedzi i samych autorów poszczególnych wypowiedzi.Swoje “lanie” od działaczy białoruskich niejednokrotnie otrzymywał redaktor radiowy Jerzy Misiejuk, którego Aleksiej Zacharewicz określił mianem “… watażki, który groźnie potrząsając mikrofonem przymusza ich ( mieszkańców Orli – aut ) do wypowiedzi, że oni nie są Białorusinami lecz “Ukraińcami” …”.(“… watażki, jaki hrozna patrasajuczy mikrofonam prymusić ich (mieszkańcow Orli – aut ) skazać, szto jony nie biełarusy a “ukraincy” …”). [23] Również często występujący przed mikrofonami ukraińskiej audycji radiowej Iwan Kiryziuk, nie mógł obronić się przed natarczywą krytyką białoruską.Mikołaj Busłowicz w swoim artykule pt. “U kruzie paranoi” pisał nawet, że “… Kiedy J. Kiryziuk, jako białoruski poeta nie doczekał się pomników, to w oka mgnieniu przeistoczył się w ukraińskiego poetę i patriotę …” (“… Kali J. Kiryziuk, jak biełaruskij paet nie daczakausia pomnikau, jon wokamgnienia pierautwaryusia u ukrainskaho paeta i patyjeta …”). [24] Krytyka białoruska starała się zresztą w okresie istnienia Związku Ukraińców Podlasia wyśmiać wszelkie możliwe przejawy działalności społeczno- polityczno – kulturalnej ukraińskiej organizacji na Północnym Podlasiu.W czasie kampanii przedwyborczej 1993 r. działacze białoruscy odpowiadając na “Oświadczenie Zarządu Głównego Związku Ukraińców Podlasia w sprawie wyborów parlamentarnych”, stwierdzili ironicznie, że “…Białoruskie organizacje dziękują Związkowi Ukraińców Podlasia za “pozwolenie” prowadzenia Kampanii Wyborczej białoruskim kandydatom pośród “czysto” etnicznie ukraińskiego terytorium …” (“… Biełaruskija arhanizacyi dziakujuć Sojuzu Ukraiciw Pidliaszszia za dazol prawodzic Wyborczuju Kampaniju biełaruskim kandydatam siarod “czystaha” etniczna ukrainskaho naselnictwa …”). [25] Powodem do krytykowania działaczy ZUP stawał się nawet tak prozaiczny problem, gdy działacze Związku nie ujęli na swoją listę wyjazdową na Festiwal Ukraiński do Sopotu w 1993 r. instruktora zespołu “Krasuni” z Krosnoho Seła Stefana Kopę.Działacze białoruscy komentując postanowienie Zarządu Głównego ZUP przytoczyli na łamach “Niwy” wypowiedź członkini “poszkodowanego” zespołu Walentyny Marcinowicz, która stwierdziła, że “… A teraz nas zaczynają dzielić (działacze ZUP – aut.), mówią jedni dobrzy a inni źli …”. (“… A tiepier nas naczynajuć dzialić (działacze ZUP – aut.), mauliau, adny – dobryja, a inszyja – drennyja …”). [26] Z kolei podsumowując przeprowadzony przez ZUP festiwal Ukraiński w Kuraszewie w 1994 r. działaczka białoruska Ada Czuczuga, w swoim artykule “Kamu paszyjuć boty Ukraińcy Padliaszsza ?” przytoczyła wypowiedź jednego z organizatorów Festiwalu Jerzego Jakimczuka, który powiedział, że “… W Kuraszewie nie miało być żadnego ukraińskiego święta /…/ To tylko część programu naszej działalności. My chcieliśmy pokazać, że na tym terytorium (okolice wsi Kuraszewo – aut.) istnieje różny folklor …” (“… U Kuraszewie nie mieła być nijakoje ukrainskoje swiata /…/ Heta tolki czastka pragramy naszoj dziejnasci. My chacieli pakazać, szto na hetaj terytoryi isnuje różny falklor…”). [27] Zupełnym natomiast brakiem tolerancji wykazał się w swoim artykule Mikołaj Hajduk, gdy oceniając udział działaczy ZUP w Festiwalu Kultury Ukraińskiej w Przemyślu w 1995 r., napisał on następująco “… W tym roku w Przemyślu przyjęli ich (Ukraińców z Północnego Podlasia – aut.) nie zwykle chlebem czy solą, ale petardami czy “Koktajlami Mołotowa”. Ledwie z duchem z takiej gościny wyskoczyli. I kto tam wie, czy w następnym roku nie czeka ich tam jeszcze huczniejsze powitanie …” (“… U hetym godzie u Piaramyszli sustreli ich ( Ukraińców z Północnego Podlasia – aut.) zusim nie chlebam dy solliu, aje pietardami dy “Kaktejliami Mołotawa”. Liecz z ducham jany z taje hastiny wyskaczyli. I chto tam wiedaje ci u nastupnym godzie nie czakaje ich tam jaszcze huczniejszaje pawitannie …”). [28] Nie spełniły się także przewidywania Sokrata Janowicza, który w swoim dzienniku pod datą 26 sierpnia 1993 r. zapisał następujące słowa “… Niczego nie będzie z tego Związku ( Związku Ukraińców Podlasia – aut.) (…) daję mu jeszcze jeden rok impetu, dopóki “naje się” Wasylopodobnym niedołęstwem, jakim z pewnością zadławi się …” (“… Niczoha nie budzie z taho Sajuzu (Związku Ukraińców Podlasia – aut.) (…) Daje jamu jaszcze adzin hod impetu, pakul najescia Wasiliepadobnym nieudałodztwam, jakim nieminucza zadawiccia…”). [29]
[1] J. H., Ukraiński Teatr we wsi Kleniki, op.cit , s. 16.
[2] P., Komu ce potrebne ?, “Niva” z 23 kwietnia 1967 r.
[3] J. Hrywna, Konflikt Białorusko Ukraiński na Podlasiu, “Biuletyn Naukowy Akademii Rolniczo –
Technicznej”, Olsztyn 1994, nr 1, s. 167.
[4] Tamże, s 168.
[5] Archiuny ssytak, rierasień 1983 – kastycnik 1987, s. 109.
[6] K. Sidorowicz, Kim zrobicca zautra jon ?, Niwa z 4 X 1987 r., s. 4.
[7] A. Gauryliuk, Bałamuctwy Kiriziuka, “Niva” z 4.X.1987 r., s. 4.
[8] Archiuny sszytak, op.cit, s. 119.
[9] Tamże, s. 121.
[10] Tamże, s. 119.
[11] J. Hrywna, Konflikt Białorusko – Ukraiński … , op.cit., s. 169.
[12] J. Maksymiuk, Ach, Kieuł, Kieuł, … , “Niva”, 1990 r., nr 15, s. 15.
[13] S. Iwaniuk, Szanowna Redakcjo, “Czasopis”, 1991 r., nr 5, s. 9.
[14] S. Ściopkiewicz, Do działaczy Podlasko – Ukraińskich Białostocczyzny, “Czasopis”, 1991 r., nr 6, s. 5.
[15] T. R, Bez tolerancji dla kłamstwa, “Czasopis”, 1992 r., nr 2/3, s. 9.
[16] S. Janowicz, Kambinacyji prafiesora Z. Kliszczeliauł, “Niva”, 1992 r.,nr 24,s. 4.
[17] A. Maksymiuk, Parafialny festywal u Mielniku, “Niva”, 1992 r., nr 37, s. 3.
[18] S. Janowicz, Nasza ukrainstwa – heta geszeft, “Niva”, 1992 r., nr 49, s. 4.
[19] E. Mironowicz, Kolki było Biełarusau, “Niva”, 1992 r., nr 52, s. 1 – 8.
[20] T. Szczepański, Pogranicze nie jest szczęściem, “Niva”, 1993 r., nr 15, s. 4.
[21] J. Mordań, Szukajma toje, szto jednaje, “Niva” 1993, nr 15, s. 8.
[22] A. Mironowicz, Festywal Nianawisci, “Niva”, 1993 r., nr 9, s. 3.
[23] A. Zacharewicz, Ukrainskaja Dumka, “Niva”, 1993 r., nr 1, s. 4.
[24] M. Busłowicz, U Kruzie paranoi, “Niva”, 1993 r., nr 1, s. 4.
[25] Zajawa, “Niva”, 1993 r., nr 37, s. 8.
[26] M.B., Jak “Krasuni” u Sopat nie pajechali, “Niva”, 1993 r., nr 28, s.
[27] A. Czaczuga, Kamu paszyjuć boty “Ukraincy Padliaszsza” ?, “Niva” z 20.XI.1994 r., s. 8.
[28] M. Hajduk, Naszy Karani, “Niva”, 1995 r., nr 31, s. 5 r.8.
[29] S. Janowicz, !Z dzionnikau S. Janowicza, “Niva”, 1996, nr 2, s. 5.