Pierwsze zmiany w tradycji imienniczej Podlasia są widoczne na początku XX w., a dokładniej po bieżeństwie 1915 roku, kiedy to podlaska ludność ukraińskojęzyczna w przeważającej większości udała się do Rosji. W tym czasie zaczęły się cieszyć popularnością rosyjskie formy imion, które są popularne także dzisiaj. To właśnie po powrocie z kilkuletniego wygnania Podlasianie zamiast tradycyjnych miejscowych form zaczęli używać rosyjskich.

Oto przykłady (na początku jest forma oficjalna ukraińska, dalej miejscowe warianty gwarowe – w wersji cyrylicą i łacinką, a następnie te, które upowszechniły się pod wpływem języka rosyjskiego):

Григорій – Гриць, Ригуор (Hryć, Ryhuor) – Ґриша, Ґришка (Grysza, Gryszka),

Михайло – Міхаїл, Міхаль (Michajił, Michal) – Міша, Мішка (Misza, Miszka),

Степан – Степан, Степанко (Stepan, Stepanko) – Сцьопа, Сцьоп, Сцьопка (Sciopa, Sciop, Sciopka),

Текля – Текля (Tekla) – Фіокла (Fiokła),

Агафія – Гапка (Hapka) – Аґаша (Agasza),

Олександр, Олександрa – Олєксандер, Олєксандра (Oleksander, Oleksandra) – Саша, Сашка, Шура, Шурка (Sasza, Saszka, Szura, Szurka).

Początek zaniku tradycyjnego systemu imion na Podlasiu to druga połowa XX wieku, kiedy to mieszkańcy wsi zaczęli wyjeżdżać do miast, gdzie starali się ukryć swoje „ruskie” pochodzenie. Często zamiast wschodnich używali zupełnie innych form imion, np.

Василь – Вацек (Wacek),

Параска – Поля (Pola),

Леоніла – Льодзя (Lodzia),

Тетяна – Тіна (Tina).

Zdarzały się przypadki, gdy Podlasianie w dużych miastach zmieniali swoje prawdziwe imiona i np. mężczyznę, który był ochrzczony imieniem Mikołaj nazywano…Rysiek.

Swoje dzieci dawni mieszkańcy wsi nazywali już zupełnie inaczej – tak, aby imię nie wskazywało na wiejskie, „ruskie” pochodzenie.

Zanik tradycyjnego systemu imienniczego z czasem dotknął też wsi, gdzie w latach 1960-70 upowszechniły się katolickie lub też wschodnie imiona mające swoje ekwiwalenty w tradycji polskiej: Bożena, Dariusz, Iwona, Mariola, Maryla, Jolanta, Joanna, ale też Sławomir, Mirosław, Ludmiła.

W ciągu ostatnich 20 lat upowszechniła się na Podlasiu nie tylko tendencja, by nazywać dzieci imionami charakterystycznymi dla cudzej tradycji kulturowej, ale też – aby wracać do swoich imion tradycyjnych. Dlatego też dużą popularnością cieszą się dziś imiona: Aleksandra, Olga, Ksenia, Mikołaj, Nina, Anastazja. Bywa, że niektórzy rodzice zapisują imiona dzieci, wykorzystując ukraińskie, nie polskie formy. Jest to zjawisko rzadsze, jednak zamiast imienia Zofia zdarza się Sonia, zamiast Helena – Olena.

Ludmiła Łabowicz

Na fotografiach autorki: cmentarz w Hryniewiczach Dużych koło Bielska Podlaskiego z cerkwią św. Proroka Eliasza.

Pojawił się nowy szósty numer Ukraińskiego Pisma Podlasia „Nad Buhom i Narwoju”. Jest on dostępny wraz z kalendarzem na 2021 rok.

Jak zawsze w dwumiesięczniku można przeczytać o ostatnich wydarzeniach w życiu społeczności ukraińskiej, zwłaszcza na Podlasiu, ale też w innych regionach, w których mieszkają Ukraińcy. Jest także kontynuacja zapoczątkowanego wraz z pierwszym numerem w 2020 roku kalendarza wybitnych postaci ukraińskich. Oprócz tego w „Nad Buhom i Narwoju” znalazły się artykuły poświęcone tematom o charakterze kulturalnym, społecznym, historycznym, literackim i folklorystycznym.

Ukraińskie pismo Podlasia od lat tworzą osoby, które są też związane z Podlaskim Instytutem Naukowym, dlatego też dużo miejsca w każdym numerze zajmują artykuły tych osób. Stale są drukowane teksty dotyczące inicjatyw Instytutu.

Dr Grzegorz Kuprianowicz, dyrektor Podlaskiego Instytutu Naukowego, w szóstym numerze dwumiesięcznika pisze o chełmskim upamiętnieniu postaci premiera ukraińskiego Pyłypa Pyłypczuka, a także o kanonizacji św. Męczenników Podlaskich. W piśmie znalazł się również tekst jego przemówienia z okazji 15-lecia Komisji Wspólnej Rządu oraz Mniejszości Narodowych i Etnicznych.

Jerzy Gawryluk, redaktor naczelny „Nad Buhom i Narwoju” oraz zastępca dyrektora Podlaskiego Instytutu Naukowego, proponuje czytelnikom kolejny artykuł na temat początków awiacji oraz udziale w niej Ukraińców, a także przybliża historię teatru ukraińskiego w okresie przed pierwszą wojną światową.

Ludmiła Łabowicz, sekretarz Podlaskiego Instytutu Naukowego, kontynuuje opowieść o śmierci w kulturze tradycyjnej Podlasia. Artykuł jest rezultatem jej ponad 20-letnich badań folkloru Północnego Podlasia. Oprócz tego autorka proponuje rozmowę przeprowadzoną gwarą ukraińską regionu z rzeźbiarzem Mikołajem Jagodnickim z Hajnówki.

 „Nad Buhom i Narwoju” można kupić w sieci KOLPORTER w powiecie bielskim, hajnowskim i siemiatyckim oraz w Białymstoku. Oprócz tego pismo jest dostępne w Centrum Kultury Prawosławnej w Białymstoku. Istnieje możliwość prenumeraty.

Zima w świadomości ludowej rozpoczyna się wraz ze świętem Wprowadzenia do Świątyni Najświętszej Marii Panny (21 listopada według starego kalendarza oraz 4 grudnia – według nowego stylu). To pierwsze większe święto cyklu zimowego.

Jednak już wcześniej mieszkańcy wsi w gminie Czyże obserwują oznaki zimy. Bardzo popularnym powiedzeniem, używanym między innymi w Czyżach i Zbuczu, było: „Pokrowa – zima hotowa”. Świadczy ono o tym, że pierwsze oznaki zimy są widoczne już podczas jednego z największych świąt jesiennych, czyli Opieki Matki Bożej, które jest obchodzone 14 października (1 października według starego stylu).

Okres zimowy w kalendarzu cerkiewnym to czas licznych świąt związanych najczęściej z postaciami świętych. Są to święta: świętej Katarzyny (7 grudnia), świętego Andrzeja (13 grudnia), Nauma (14 grudnia), Barbary (17 grudnia), Sawy (18 grudnia), Mikołaja (19 grudnia), a także Anny (22 grudnia). Wiele z nich to tak zwane „świątki” – nieduże święta, które są obchodzone w pojedynczych parafiach, a z którymi nie wiążą się jakieś szczególne zwyczaje ludowe. Bywa, że nawet najstarsi mieszkańcy wsi w gminie nie wiedzą niczego osobliwego na temat tych świąt.

Dwa najbardziej znane zimowe święta to dzień świętej Barbary (4/17 grudnia) oraz dzień świętego Mikołaja (6/19 grudnia). We wsiach gminy Czyże pierwsze święto to Warwara, drugie – Mikoła.

Ludzie obserwowali wtedy pogodę, aby odgadnąć, jaka będzie zima:

„Jak Warwara rozwaryt, to Mikoła pryhwozdit” – jak na Warwaru bude odliha, to na Mikołu bude moroz, zima bude serjozna – mówią między innymi w Zbuczu.

Zimą noce są długie, a dnie krótkie. Już od dnia świętej Barbary ludzie zauważają, że powoli dzień się wydłuża:

Warwara kusok noczy urwała, a dnia dotoczyła – jak kurka stupiła” – tak maleńko – mówią starsi mieszkańcy wsi w gminie Czyże.

****

Materiały zebrała Ludmiła Łabowicz w ramach zadania „Dokumentacja i archiwizacja folkloru tradycyjnego gminy Czyże”, realizowanego przez Podlaski Instytut Naukowy dzięki dotacji Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji RP.

11 grudnia 2020 r. dyrektor Podlaskiego Instytutu Naukowego dr Grzegorz Kuprianowicz wziął udział w dyskusji online pt. „Mniejszości narodowe i etniczne w Polsce – perspektywy”. W dyskusji wzięli również udział: senator Kazimierz Kleina, poseł Eugeniusz Czykwin oraz poseł Ryszard Galla. Moderatorem dyskusji była Katarzyna Kownacka (Opolskie Centrum Rozwoju Gospodarki).

Była to trzecia z cyklu dyskusji, organizowanych przez Urząd Marszałkowski Województwa Opolskiego oraz Dom Współpracy Polsko-Niemieckiej z okazji 15-lecia ustawy o mniejszościach narodowych i etnicznych oraz o języku regionalnym. Pierwsza dyskusja w czerwcu 2020 r. poświęcona była powstaniu ustawy o mniejszościach, zaś druga, przeprowadzona na początku grudnia, mniejszościom etnicznym.

W trakcie dyskusji poruszono szereg kluczowych dla mniejszości kwestii. Mówiono o oczekiwaniach wobec ustawy, gdy była uchwalana, uczestnicy dyskusji wysoko ocenili zapisy ustawy. Jednocześnie wskazano, ze niektóre zapisy ustawy pozostają martwe. Poruszono również kwestię potrzebnych zmian w ustawie. Jednym z tematów była także kwestia funkcjonowania powołanych w wyniku ustawy nowych organów ds. mniejszości: Komisji Wspólnej Rządu i Mniejszości Narodowych i Etnicznych oraz pełnomocników wojewodów ds. mniejszości. Ważnym wątkiem był problem przedstawicielstwa mniejszości w parlamencie.

Zapis dyskusji dostępny jest na profilu FB Dom Współpracy Polsko-Niemieckiej: https://www.facebook.com/haus.gliwice/videos/886832792119587

Imiona przez wiele lat  były świadectwem tożsamości narodowej i religijnej Podlasian. To jak w przeszłości nazywali się podlascy przodkowie, zależało od miejscowej tradycji, przy czym to duchowny wybierał dziecku imię świętego

Do XIII wieku na Podlasiu nadawano głównie imiona słowiańskie, które pełniły funkcję magiczną, np. Bohdan, Żdan (nazwiska Zdanuczyk, Żdanuk).

Według badaczy cerkiewne imiona chrześcijańskie zaczęły się upowszechniać na przełomie X i XI w. W XIV- XV w. stały się popularne na Podlasiu łacińskie formy, które dostosowały się do zasad fonetycznych gwary ukraińskiej konkretnej wsi. W XVI w. można już mówić o ukształtowanym tradycyjnym systemie imion na Podlasiu, bardzo oryginalnym, gdyż od jednego imienia nierzadko tworzono wiele form, np.

Filemon – Chilimon, Filimon, Telimon,

Jeremiasz – Jaroma, Jeremij, Weremij.

Na Podlasiu miejscowych mieszkańców chrzczono imionami świętych Cerkwi wschodniej. Nierzadko miejscowe formy znacznie różniły się od kanonicznych, np.

Bartłomiej – Bowtromij, Bowtromiej,

Benedykt – Banadyk,

Eliasz – Lasz,

Pelagia – Pałażka,

Sylwan – Sołowian,

Teofil – Tofiło, Tochwiło.

To właśnie te formy stały się podstawą tworzenia nazwisk na Podlasiu (Sołowianiuk, Bowtromiuk, Tofiluk, Laszuk itp.).

Na fotografiach Ludmiły Łabowicz: ciekawe formy imion i nazwisk odimiennych na cmentarzu w Rybołach

Jak ciekawie przeplatają się różne kultury pokazuje historia pieśni karaimskich. Okazuje się, że mają one bardzo różne pierwowzory, w tym także ukraińskie. Czasem trudno odtworzyć ścieżki przenikania się kultur. Przykładem tego może być popularna karaimska piosenka „Galvieniń kyryjynda”. Jak czytamy na Facebooku na profilu Karaj jołłary – Karaimskie drogi. Spis podróżny, autor słów tej piosenki Zenon Firkowicz napisał w 1932 roku, że należy ją śpiewać na melodię „Hoj, hoj, Kozacze”. Nie było wiadomo, o jaką pieśń chodzi. Związek Karaimów Polskich zwrócił się o konsultację do Podlaskiego Instytutu Naukowego. Rozwiązać zagadkę udało się dzięki wiedzy Elżbiety Tomczuk, znawczyni muzyki ukraińskiej i kierownika Ukraińskiego Zespołu Pieśni i Tańca „Ranok” z Bielska Podlaskiego. Ustaliła ona, że karaimska piosenka „Galvieniń kyryjynda” ma melodię znanej pieśni ukraińskiej „Тече річка невеличка з вишневого саду”. Tak współpraca miedzy mniejszościami pozwoliła na wyjaśnienie zagadki związków międzykulturowych.

Związek Karaimów Polskich we współpracy z Karoliną Cichą realizuje właśnie interesujący projekt „Karaimska mapa muzyczna”, który jest już dostępny w sieci. Jest znakomita okazja do poznania tradycji karaimskich i związków kulturowych Karaimów z sąsiednimi etosami, w tym także ukraińskim. A warto przypomnieć, że Karaimi mieszkali nie tylko na Krymie, ale także w Kijowie, Melitopolu, Charkowie, Haliczu i Łucku.

Właśnie w najbliższą niedzielę (6 grudnia) w Polskim Radiu Białystok odbędzie się koncert on-line, podczas którego Karolina Cicha zaśpiewa piosenki karaimskie, ale także piosenki źródłowe.

W pierwszym numerze dwumiesięcznika „Nowa Europa Wschodnia” za 2020 r. (nr 1-2/2020) ukazał się artykuł dyrektora Podlaskiego Instytutu Naukowego dra Grzegorza Kuprianowicza „Kresy Zachodnie” Ukraińskie dziedzictwo wschodnich ziem III Rzeczypospolitej. Zaprezentowano w nim znaczenie ukraińskiego dziedzictwa kulturowego Podlasia, Chełmszczyzny, Nadsania, Bojkowszczyzny i Łemkowszczyzny zarówno dla Rzeczpospolitej, jak i dla kultury ukraińskiej.

Wersja elektroniczna artykułu została zamieszczona na portalu Onet.pl

https://www.onet.pl/informacje/nowaeuropawschodnia/jeszcze-75-lat-temu-wschodnie-ziemie-dzisiejszej-polski-zamieszkiwala-autochtoniczna-spolecznosc/rc1wxz0,30bc1058?fbclid=IwAR1MkuPs2dVFceSEItKqMIQWZjkFfd3H46RT2BMjRhUId4NKQ-jer8160c0

Link do strony periodyku:

http://www.new.org.pl/biezacy-numer?fbclid=IwAR2HAM24GaPzpbplLp9k2RugktMZo3Vgyl_1HDnYL8imEYoNIVk6P_PbYc8

Cytaty

„Na znacznej części wschodnich ziem III Rzeczypospolitej przez stulecia rozwijały się ukraińskie kultura i język. Dzisiaj polskie społeczeństwo często nie dostrzega lub nie docenia ukraińskiego wymiaru dziedzictwa kulturowego tych ziem.

Przez wieki dzisiejszą Polskę wschodnią zamieszkiwała ludność przynależna do przestrzeni kulturowo-etniczno-językowej, którą w różnych okresach dziejów nazywano ruską, potem małoruską czy rusińską, a od XIX wieku stopniowo upowszechniał się nowy etnonim – ukraińska. Jej dziedzictwo kulturowe obecne jest na obszarze pięciu województw Rzeczypospolitej: we wschodniej i południowej części podkarpackiego, na południowym wschodzie małopolskiego, we wschodniej części lubelskiego, w południowo-wschodniej części podlaskiego, a nawet na wschodnich peryferiach mazowieckiego.”

„Ukraińskie historia i kultura wschodnich ziem III Rzeczypospolitej są integralną częścią dziedzictwa historycznego Ukraińców. Jak trafnie ujął to ukraiński badacz z Podlasia Jerzy Hawryluk, „Sanok, Przemyśl, Chełm czy Drohiczyn i Bielsk są dla nas, Ukraińców, takimi samymi nieodłącznymi elementami naszej przestrzeni historyczno-kulturowej jak dla Polaków te wszystkie miejsca wpisane w ich narodowe dziedzictwo, które znajdują się poza obecnymi granicami Polski”. Jednocześnie dziedzictwo to, choć nie należy do polskiej kultury etnicznej, jest częścią spuścizny kulturowej i historycznej Rzeczypospolitej. Nie sposób zrozumieć historii tych ziem, ale także Polski, oraz ich kultury bez uwzględnienia komponentu ukraińskiego. Usuwanie ukraińskiego dziedzictwa wschodnich ziem III Rzeczypospolitej z pamięci historycznej czy przemilczanie jego ukraińskiego charakteru nie tylko zafałszowuje przeszłość, ale też uniemożliwia zrozumienie istniejącej współcześnie rzeczywistości kulturowej.

(…)

Struktury demograficznej ludności przynależnej do ukraińskiej przestrzeni kulturowo-językowej nie naruszono wyłącznie na północnym Podlasiu. Paradoksalnie stało się to możliwe dzięki uznaniu tej ludności za białoruską, wskutek czego nie poddano jej deportacjom. Między Bugiem i Narwią przetrwały więc archaiczna gwara ukraińska oraz ukraińska kultura tradycyjna, choć – znów paradoksalnie – większość tamtejszych mieszkańców nie ma ukraińskiej tożsamości narodowej. Zarówno w tym regionie, jak i w miejscach, do których udało się powrócić deportowanej ludności, zachodzą procesy asymilacji do kultury polskiej. Następne pokolenia mogą już nie mieć okazji, by doświadczać ukraińskiego dziedzictwa wschodnich ziem III Rzeczypospolitej jako żywej rzeczywistości kulturowej.”