Sposoby witania się w tradycyjnej społeczności wiejskiej to temat ciekawy, ale wymagający dokładniejszego zbadania. Możemy się domyślać, że w przeszłości na podlaskiej wsi nie witano się słowami „dzień dobry”, ale ogólnie przyjętą formą powitania mogło być „Sława Isusu Chrystu” („Sława wo wieki”). Niestety, trudno dziś odpowiedzieć na to pytanie z całą pewnością, ponieważ najstarsi informatorzy używali już rosyjskiego zwrotu „zdrastwujtie”, które zapewne upowszechniło się po bieżeństwie, a młodsi polskiego „dzień dobry”.

Zachowały się za to tradycyjne formy powitań związane z największymi świętami. W poprzedniej części powiedzieliśmy przede wszystkim o sposobie powitań podczas świąt cyklu zimowego. Tym razem będzie o tym, jak mieszkańcy wsi gminy Czyże witają się podczas najważniejszego święta chrześcijańskiego – Wielkanocy – oraz w innych sytuacjach, np. związanych z pracą.

Na Wielkanoc do dziś tradycyjną formą powitań jest „Chrystos Woskres”. Pod wpływem tradycji cerkiewnej częściej mieszkańcy wsi w gminie Czyże powiedzą „Chrystos Woskresie”. Forma ta coraz bardziej wypiera tradycyjną gwarową „Chrystos Woskres”.

Pozdrowieni odpowiadają na te słowa „Woistinu Woskres / Woistinu Woskresie”. Taki sposób witania się obowiązuje aż do święta Wniebowstąpienia Pańskiego (w miejscowej gwarze Wszescie). Do dziś mieszkańcy wsi w gminie Czyże przez 40 dni przywitają się właśnie tymi słowami. Niewskazane jest mówienie w tym czasie np. „dzień dobry”:

– Nawet’ jak do sklepu zajdut, to mnie tak smieszno, ale toże howorat „Chrystos woskres”.

Różny sposób witania się obowiązywał w zależności od konkretnych sytuacji, np. „weczurok”, odwiedzin w domu zmarłego, pracy itd.

Jak zauważają najstarsi mieszkańcy, wchodząc do domu zmarłego, nie witano się z obecnymi wcale. Niektórzy starsi mieszkańcy wsi w gminie Czyże mówią, że można w tej sytuacji powiedzieć „Sława Isusu Chrystu” (obecni odpowiadają „Sława wo wieki”), ale dopiero po tym, jak się podejdzie do trumny ze zmarłym i odmówi się przy niej modlitwę.

Ciekawym tematem jest sposób witania się z osobami pracującymi. Widząc ludzi np. przy sianie, w czasie żniw lub wykopek, mieszkańcy wsi w gminie Czyże tradycyjnie pozdrawiali ich słowami „Boże dopomoż”. Pracujący mogli odpowiedzieć w sposób żartobliwy:

Kazaw Buoh

Kob i ty dopomuoh.

Zebrany materiał nie wyczerpuje tematu, a jedynie stanowi bazę wyjściową do podjęcia dalszych badań, związanych z tradycyjnym sposobem witania się i żegnania. Pytań pozostaje wiele, a niestety, nie dają na nie odpowiedzi nawet najstarsi żyjący mieszkańcy wsi, urodzeni w latach 20. i 30. XX w. Jak witano się na podlaskich wsiach w XIX i na początku XX w. przed bieżeństwem, zwłaszcza w okresie między świętami? Mówiąc „Sława Isusu Chrystu”? A może, widząc sąsiada czy innego współmieszkańca wsi, nie wypowiadano żadnej formułki powitalnej? Nie wiadomo też do końca, w jaki sposób żegnali się kiedyś nasi przodkowie.

Z tematem powitań i pożegnań są również związane tradycyjne podlaskie życzenia, składane przy różnych okazjach – na Nowy Rok, przy narodzinach dziecka czy ślubie etc. Jest to bez wątpienia ciekawy temat do dalszych badań terenowych, które zostaną podjęte podczas kolejnych wyjazdów do wsi w gminie Czyże.

Foto:

Pracujących tradycyjnie witano słowami „Boże dopomoż”.

Na początku lat 70. w Zbuczu koło tzw. „klubu” miała zostać wybudowana szkoła. Na zdjęciu pracująca młodzież ze wsi

***

Materiały zebrała Ludmiła Łabowicz w ramach zadania „Dokumentacja i archiwizacja folkloru tradycyjnego gminy Czyże”, realizowanego przez Podlaski Instytut Naukowy dzięki dotacji Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji RP.

Tematem, który dotychczas nie został dostatecznie zbadany, są sposoby witania się i żegnania w tradycyjnej kulturze wiejskiej. Zapisy zrobione we wsiach gminy Czyże dają ciekawy materiał folklorystyczny, ale pozostawiają też wiele pytań bez odpowiedzi.

W dzisiejszych czasach mieszkańcy badanych wsi posługujący się gwarą witają się i żegnają, używając głównie polonizmów, mówią więc np. „Dzień dobry” („Dziń dobry”), „Do widzenia”, „Dobranoc”. Duchownego witają słowami „Sława Isusu Chrystu”.

Osoby urodzone na początku XX w. często witały się i żegnały po rosyjsku „Zdrastwuj”, „Zdrastwujtie”, „Do swidanija”. Co ciekawe, po rosyjsku zwracano się również do batiuszki. Jeszcze w latach 80. XX w. do najstarszych duchownych mówiono „Zdrastwujtie”, a nie „Sława Isusu Chrystu”.

Jakie są jednak tradycyjne sposoby witania się? Jednymi z nielicznych gwarowych form powitań są „Zdorow” i „Dobry weczur”. Żegnając się, można usłyszeć np. „Do zawtra”, Spokuojnoji noczy” „Bywaj / Bywajte zdorowy”. Mieszkańcy wsi mówil tak np. wtedy, gdy odwiedzali sąsiadów wieczorami („prychodili na weczurki, na posidienki”). Jak jednak mówiono w innych sytuacjach?

Najwięcej materiału związanego z tematem udało się zebrać przy opisie zwyczajów związanych z poszczególnymi świętami. O ile bowiem nie udało się zapisać zbyt wielu ogólnych form powitań i pożegnań, o tyle zachowały się tradycyjne sposoby witania się podczas najważniejszych świąt. Wiele z nich jest popularnych do dziś.

W czasie świąt najczęściej witano się słowami „Z praznikom / prazniczkom…”. Odpowiadano wówczas: „Z toboju zdorowoju / zdorowym”, „Z wami zdorowymi”. Np. na Wigilię (w miejscowej gwarze „Koleda”, „Kolada”) gospodarz, wnosząc snop żyta („koladu”) do chaty, mówił: „Bud’te zdorowy, Koledy pryżdawszy”. Do dziś mieszkańcy wsi w gminie Czyże witają się tego dnia słowami „Z prazniczkom Koladoju”.

Na Boże Narodzenie nadal usłyszymy powitanie „Z praznikom / prazniczkom Rożdżestwom Chrystowym” oraz odpowiedź „Z toboju zdorowoju” etc. Formułka ta obowiązywała przez trzy świąteczne dni. Niedopuszczalne jest mówienie wtedy „Dzień dobry”.

Na Nowy Rok ludzie na wsi witali się słowami „Z Nowym Rokom”. Odpowiadano tak jak na Boże Narodzenie. Ponieważ tradycyjne powitania miały najczęściej formę życzeń, dlatego były też popularne bardziej rozbudowane formułki:

Pozdrawlaju z Nowym Rokom

Z nowym szczasciom

Z nowym zdorowjom.

Na Trzech Króli (miejscowa nazwa Try Kruoli”) tradycyjną formą powitań było: „Pozdrawlaju z Perszym / Druhim / Tretim Krolom” – mówiono tak w zależności od tego, który dzień właśnie świętowano (a trzeba zauważyć, że kiedyś najważniejsze święta świętowano zawsze trzy dni). Odpowiadano tradycyjnie – „Z toboju zdorowym” etc.

Podobne formułki obowiązywały podczas innych świąt, np. w dzień zwiastowania Bogurodzicy (miejscowe Błahowieszczynie) do dziś ludzie witają się słowami „Z praznikom”. Taki sposób witania się jest popularny podczas wszystkich świąt, nie tylko 12 najważniejszych. Odpowiedź zawsze ma formę życzeń, a więc „Z toboju zdorowym” etc.

Cdn.

Foto: z rodzinnego archiwum Mikołaja Jagodnickiego

***

Materiały zebrała Ludmiła Łabowicz w ramach zadania „Dokumentacja i archiwizacja folkloru tradycyjnego gminy Czyże”, realizowanego przez Podlaski Instytut Naukowy dzięki dotacji Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji RP.

Wielki Post (we wsiach gminy Czyże Weliki Puost) jest najważniejszym i najsurowszym ze wszystkich postów. W realiach tradycyjnej wsi rozpoczynał się po okresie zabaw i wesel (Mesnici, Mjasnici) oraz Maslanoji, która trwała przez cały tydzień przed Wielkim Postem.

Wielki Post przygotowuje ludzi do świętowania Wielkanocy. Rozpoczyna się w poniedziałek po Niedzieli Seropustnej i trwa siedem tygodni.

W tym okresie powstrzymywano się nie tylko od zabaw, ale także od potraw mięsnych w środy i piątki, a nawet przez cały Wielki Post. Kiedyś w poście ludzie nie jedli też produktów mlecznych, jajek ani ryb. Wiele osób pości nadal, ale nie jest to już tak surowy post, jak kiedyś. Dlatego starsi mieszkańcy wsi dość ironicznie podchodzą do dzisiejszego poszczenia:

Jak postiti, to treba tak jiesti, aby ono pereżyti, ne tak jak teper, szto „ot, ja nakuplała ryby”.

Co kiedyś jedzono we wsiach gminy Czyże?

Koliś kisiel waryli z owsa. Oliej kupowali z lnu. Hruszy suszany waryli.

– Hrusz nasuszat, szczuołku [kompotu z suszu] nawarat, piroha spekut. Maku nawertiat i takoje mołoko z maku dobre. A jak do maku nakryszat piroha, oj, jakaja smakota.

Koliś moja mama waryła szumku iz kołopeń, z nasienia. Wse takoje bieleńkie było i trochi cukrom posypjat. Jakoje wono było smaczne.

– Nawertiat siemja z kołopeń u wertiasi i wody dadut, a wono takoje biełe. I obmanut diti, szto to ptaszynie mołoko.

– Koliś korowy pered Welikodniom telilisia, u puost, i tohdy wże mołoziwo je – perszy uduoj, jak ono otelitsia, to tohdy wże wono żowte takoje mołoko. Jak postawjat joho u piecz, to tak speczetsia, huste takoje, szto nożom kraj. Łokszyny robili z toho mołoziwa. To wże wony, jak warysz, ne rozliezutsia.

W okresie Wielkiego Postu rezygnowano z rozrywki i zabawy. Nie były dozwolone spotkania o charakterze rozrywkowym. Kobiety spotykały się tylko po to, by razem śpiewać święte pieśni. We wsiach gminy Czyży wykonano przede wszystkim utwory ze zbioru pieśni pozaliturgicznych „Bohohłasnyk”, który upowszechnił się na Ukrainie pod koniec XVIII wieku. Po raz pierwszy ukazał się on w Ławrze Poczajowskiej w 1790 roku i zawierał ponad 249 pieśni, w tym wielkopostnych. W badanych miejscowościach są znane m.in. takie utwory, jak: „Tam na hore na hołhofie”, „Caru Chryscie”. Pieśni te były rozpowszechniane głównie w przepisywanych wersjach. Śpiewano je w języku cerkiewnosłowiańskim z wymową rosyjską, choć nie bez wpływu miejscowej gwary ukraińskiej. Popularny był także rosyjski repertuar sakralny.

Fotografia – zdjęcie z zeszytu śpiewaczki ludowej z Czyż

***

Materiały zebrała Ludmiła Łabowicz w ramach zadania „Dokumentacja i archiwizacja folkloru tradycyjnego gminy Czyże”, realizowanego przez Podlaski Instytut Naukowy dzięki dotacji Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji RP.

Kobzar Tarasa Szewczenki był książką, która trafiła również na zachodnio-północne rubieże ukraińskiego areału językowego, czyli na tereny międzyrzecza Narwi i Bugu. Książki z wierszami poety pojawiły się tu jeszcze przed I wojną światową, a także w okresie międzywojennym. Nawet dziś Podlasianie znajdują na strychach zakurzone stare egzemplarze Kobzara

Największą popularnością twórczość Tarasa Szewczenki cieszyła się na Podlasiu dzięki pieśniom do słów jego wierszy, które prawdopodobnie trafiały na podlaską ziemię jeszcze przed bieżeństwem. Traktowano je jako utwory ludowe, których nie identyfikowano z centralną postacią literatury ukraińskiej. Zauważył to chociażby śpiewak, miłośnik folkloru ukraińskiego i twórczości Tarasa Szewczenki, Kurp z pochodzenia, Zbigniew Nasiadko: Jestem osobą śpiewającą i spotkałem się z poezją Szewczenki dzięki pieśniom. Kiedy przyjechałem na Podlasie, byłem zdziwiony, że ludzie śpiewają tu te pieśni i traktują je jako ludowe. Kiedyś trafiła w moje ręce praca z folklorem Czeremchy, wydana przez wrocławski instytut polonistyki. Były tam podane pieśni i przyśpiewki, jakby przeniesione z „Kobzara”. Nie wiem, czy Szewczenko zebrał je w Czeremsze, czy ludzie spod Czeremchy czytali „Kobzara”.

         Pieśni do słów wierszy Tarasa Szewczenki na Podlasiu należą dziś do repertuaru trochę zapomnianego. Najpopularniejszą z nich, pamiętaną przez starszych śpiewaków, choć rzadko już wykonywaną na różnego rodzaju przeglądach, festiwalach czy konkursach, jest utwór Łetyt’ hałka czerez bałku. Pieśń, której pochodzenie niektórzy badacze przypisują legendarnej śpiewaczce czasów Chmielnicczyzny Marusi Czuraj, jest tak naprawdę urywkiem z pierwotnej wersji poematu Marjana-czernycia Tarasa Szewczenki. Na Podlasiu śpiewano ją m.in. w Czeremsze-Wsi, Dobrowodzie, Orzeszkowie, Gregorowcach, jest też znany białoruski wariant tego tworu.    

         Trafiwszy na Podlasie, pieśń do słów Szewczenki zaczęła żyć swoim życiem, stąd też różnorodne jej warianty funkcjonujące w różnych wsiach. Przede wszystkim śpiewacy podlascy zaczęli zastępować niezrozumiałe dla siebie słowo bałka, oznaczające nieznany na Podlasiu parów, jar, wąwóz w stepie różnymi innymi wyrazami, z których najpopularniejsze, ze względu na podobieństwo brzmienia, było słowo Bajkał (Letyt bałka czerez Bajkał).

Na Podlasiu śpiewano także pieśń będącą do dziś nieformalnym hymnem ukraińskim Rewe ta stohne Dnipr szyrokyj. O tym, że wykonywano ją między Bugiem a Narwią, traktując jako część bogactwa folklorystycznego regionu, wspominały chociażby śpiewaczki z Orzeszkowa, podkreślając, że podobnie jak Łetyt’ hałka…, jest to utwór mający dawne pochodzenie. Później niestety utwór ten został zapomniany, dlatego też trudno go znaleźć w repertuarze zespołów ludowych z Podlasia, czy też nawet w publikacjach folklorystycznych.

Szewczenko w swojej twórczości bardzo często wykorzystywał motywy, tematy, obrazy oraz chwyty poetyckie typowe dla ukraińskich pieśni ludowych. Stąd też wrażenie, że większość jego utworów jest bliska pieśniom śpiewanym także na Podlasiu. Niekiedy poeta wykorzystywał w swoich wierszach bezpośrednie cytaty z pieśni ludowych albo też tworzył wyrażenia w stylu pieśniowym, zbliżonym do jakiegoś zwrotu z pieśni, np. pływe czowen, wody powen; mohyła z bujnym witrom w stepu howoryła; oj odna, ja odna, jak byłynońka w poli; jak toj jawor nad wodoju; iz-za haju sonce schodyt’; kłycze maty weczeriaty, a doczka ne czuje; zaszczebecze sołowejko w łuzi na kałyni. Dla osoby obeznanej z twórczością podlaską cytaty te brzmią znajomo, dlatego że znajdziemy je w różnych wariantach w pieśniach podlaskich, np. od słów Oj sama, ja sama, jak bylinońka w poli zaczyna się podlaska pieśń ludowa zapisana we wsi Biełki w gm. Milejczyce, podobne porównanie (ja odneńka, jak bylinka) pojawia się w pieśni z Orzeszkowa. Z kolei Pływe czowen wody powen to początkowe słowa innej pieśni podlaskiej, zapisanej m.in. w Daszach etc. Dlatego też każdy Podlasianin, znający swoją rodzimą gwarę oraz miejscowy folklor znajdzie w poezji Szewczenki część swojego ojczystego dziedzictwa.

Foto: Wikipedia: Pomnik Szewczenki (Warszawa), odsłonięty w 2002 r.

Ludmiła Łabowicz

W tym roku Ukraińcy na całym świecie świętują 207. rocznicę urodzin Tarasa Szewczenki oraz 160. rocznicę śmierci. To centralna postać ukraińskiego procesu literackiego XIX wieku, której twórczość była kluczowa w tworzeniu i rozwoju nowoczesnej literatury ukraińskiej, a także kształtowaniu się narodu ukraińskiego i nowoczesnej świadomości narodowej.

Kolejne pokolenia Ukraińców, także żyjących na peryferiach narodowych, na przykład na terytorium między Bugiem a Narwią, nadal czytają Szewczenkę i odkrywają dzięki niemu swoją własną tożsamość narodową. Jest tak bez wątpienia dlatego, że język wieszcza ukraińskiego ma głęboki związek z językiem i twórczością ludową.

Szewczenko to nie tylko duchowy ojciec odrodzenia narodu ukraińskiego, ale także ojciec współczesnego języka ukraińskiego. Jego podstawą stały się ojczyste gwary naddnieprzańskie, jednak poeta dużo jeździł po Ukrainie, słuchał, jak rozmawiają Ukraińcy nie tylko na Ukrainie Centralnej, ale też na Polesiu czy Podolu, dlatego też z kilku wariantów fonetycznych czy morfologicznych zawsze starał się wybierać taki, która jest charakterystyczny dla szerszego ukraińskiego areału językowego. Stworzony przez niego język wyróżniał się prostotą i naturalnością brzmienia.

To właśnie „Kobzarz” Tarasa Szewczenki w drugiej połowie XIX w. i na początku XX w. był nierzadko jedyną książką w większości wiejskich chat Ukrainy, z której uczono się czytać, a wiersze Szewczenki znano nierzadko na pamięć.

„Kobzarz” trafiał również na Podlasie, zarówno jego południową, jak i północną część. Poezja ta dla wielu stała się objawieniem, gdyż dzięki niej kolejne pokolenia nieuświadomionych narodowo Podlasian zaczęły odkrywać, że należą do narodu ukraińskiego. Tak stało się chociażby w przypadku Wasyla Dmytriuka (1890-1973), pochodzącego z miejscowości Kostomłoty na Podlasiu Południowym.

Mimo że Szewczenko położył podwaliny pod współczesny język ukraiński, to znajdziemy u niego archaiczne formy i słowa, które nie są dziś normą literacką, ale zachowały się w gwarach, w tym też podlaskich. To na przykład: rzeczowniki w liczbie mnogiej z zakończeniem –e: bojare, lude (Bo moskali – czyżi lude / Znuszczajutsia wamy), welmy (uznawane za archaizm, zastąpione przez duże), hoże, nihde, formy trybu rozkazującego porwite, okropite (dzisiejszy wariant literacki to porwit’, okropit’), nieściągnięte formy przymiotników i zaimków, typu dobriji, weczirniaja, mołodeje, czużiji, tiji obok form ściągniętych (czużi, szyroke, mudru), starsze formy czasownikowe z sufiksem –owa-, charakterystyczne też dla gwar Podlasia, np. budowaty, zymowaty, czastowaty, zapanowaw (obok form z sufiksem –uwa-, np. buduwaty, żartuwaty, będących dziś normą literacką), dawniejsze sej, sim, sioho (sej swit; na sim switi żyty; na tobi sioho dywa; sioho zilla) obok współczesnych ce, cej, oce etc.

Dlatego też do dziś Podlasianie posługujący się gwarami ukraińskimi czytają Szewczenkę tak, jakby się urodził w którejś z pobliskich wsi.

Foto: Wikipedia

Ludmiła Łabowicz

W latach 80. i 90. XX w. wiele materiałów folklorystycznych z terenu między Bugiem a Narwią znalazło się w pracach magisterskich studentów Katedry Białorutenistyki Uniwersytetu Warszawskiego. Właśnie wtedy powstała duża liczba prac, które są rezultatem badań terenowych studentów, często pochodzących z opisywanych wsi. W pracach magisterskich, pisanych pod kierunkiem prof. Aleksandra Barszczewskiego, znalazł się cenny, często już zapomniany materiał folklorystyczny. Prace te były najczęściej pisane po białorusku, a materiał zapisany gwarami ukraińskimi oddawano w nich w transkrypcji białoruskiej.

Spis prac magisterskich, które były obronione na Katedrze Białorutenistyki Uniwersytetu Warszawskiego, znajdziemy na stronie:

http://www.ir.uw.edu.pl/biblot/prace%20magisterskie%20KB.html

W spisie zobaczymy kilka prac magisterskich poświęconych tradycji folklorystycznej wsi w gminie Czyże. To m.in.:

1980 r. – Maria Pawluczuk „Obrzędy, zwyczajowość i folklor wsi Kamień” (po białorusku: «Абрады, звычаёвасць і фальклор вёскі Камэнь»);

1991 r. – Maria Magruk „Folklor i obrzędowość wsi Czyże” (po białorusku: «Фальклор і абраднасць вёскі Чыжы»);

1994 r. – Ludmiła Dmitruk „Obrzędowość i folklor wsi Kuraszewo” (po białorusku: «Абраднасць і фальклор вёскі Курашава»).

***

Materiały zebrała Ludmiła Łabowicz w ramach zadania „Dokumentacja i archiwizacja folkloru tradycyjnego gminy Czyże”, realizowanego przez Podlaski Instytut Naukowy dzięki dotacji Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji RP.

Proponujemy kolejną porcję przysłów, powiedzeń ludowych i frazeologizmów, zapisanych we wsiach gminy Czyże, które ludzie nadal bardzo chętnie wplatają w rozmowę:

Na dobre dieło ne hryech i zołhati.

I choczetsia, i koletsia.

Huorko jiesti i żałko kidati.

Brati dobre, ono oddati ruka dryżyt.

Od roboty koni zdychajut.

Starost’ ne radost’, smert’ ne wesiele.

Truna kiszeni ne maje.

Na każdy towar kupeć najdetsia.

Oboje raboje.

Jakij jiechaw, takuju i wjuoz.

U wsiech zuby bieły (wsie takiji samy).

Duti w odnu dudku (zhadżatiś).

Hlań u wodu na swoju urodu (podiwiś na sebe).

***

Materiały zebrała Ludmiła Łabowicz w ramach zadania „Dokumentacja i archiwizacja folkloru tradycyjnego gminy Czyże”, realizowanego przez Podlaski Instytut Naukowy dzięki dotacji Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji RP.

Spotkanie Pańskie (2/15 lutego) to w tradycji ludowej wsi w gminie Czyże Hromnici, Hrumnici. Nazwa ludowa święta związana jest ze zwyczajem poświęcania w cerkwi świec gromnicznych. Kiedyś niesiono je do cerkwi razem z lnem.

Poświęcanie świec wiąże się ze zwyczajami związanymi z latem:

Wże jak swiczki w cerkwi tryszczat, to każut: „Oj, bude welmi sioholita hrymieti, bo swiczki tryszczali w cerkwi”.

Świeca gromniczna spełniała wiele funkcji obrzędowych:

Toju hrumnicznoju swieczkoju pered kominom pereżehnajut i w oknach pereżehnajut swieczkoji toju zapalanoju. I zrobjat krestik.

Znak krzyża wypalano płomieniem gromnicznej świecy na belce sufitowej (balkowi), od czasu kiedy zmieniono konstrukcję domów i belki sufitowe były zabudowywane taki sam krzyż wypalano na górnej belce ościeżnicy drzwi.

Na balkowi krestika dymom zrobjat – swieczku pudstawjat, a wona kuryt, a balok mazany hlinkoju biełoju i zrobjat takoho krestika dymom.

Krzyż chroni dom i jego mieszkańców przed uderzeniami pioruna. Mieszkańcy wsi w gminie Czyże nadal przestrzegają tego zwyczaju.

Popularnym zwyczajem było również opalanie świecą włosów wszystkich członków rodziny, zwłaszcza tych najmłodszych.

Włosy były podpalane z czterech stron – z przodu, potem z tyłu, następnie z prawej strony i wreszcie z lewej strony.

Świeca gromniczna była używana w wielu innych obrzędach po Święcie Spotkania Pańskiego – była zapalana i umieszczana przy oknie od strony, z której zbliżała się burza, aby chronić dom i mieszkańców przed uderzeniem pioruna. Zapalano ją także, gdy batiuszka „chodiw z molitwoju”.

Jak hrymit, to zapalujut w chati i na okna stawjat, jak hrymit, kob hruom ne wdyryw.

Świeca była również ważna w obrzędach pogrzebowych:

Hrumniczna swieczka w rucie, chto umer. W nas to hrumniczna, szto na Hrumnici swietiat, i tohdy wże kusok wryeżut i w ruku.

Znaczenie obrzędowe miał także len poświęcony w cerkwi. Stosowano go w przypadku choroby i po urodzeniu dziecka:

Lon – jak ditia roditsia, to toho lnu odorwut i pupa zweżut ditiati.

Len gromniczny używany był także przez miejscowe „szeptuchy”.

Spotkanie Pańskie w świadomości ludzi to święto zimowe

Hrumnici – połowina zimici – mówi się we wsiach gminy Czyże.

Były też takie powiedzenia:

Jak na Hrumnici pieweń napjetsia wodici, to na Jurije wuoł najiestsia trawici.

Jak na Hrumnici pohoda chorosza, to łny urodiat.

******

Materiały zebrała Ludmiła Łabowicz w ramach zadania „Dokumentacja i archiwizacja folkloru tradycyjnego gminy Czyże”, realizowanego przez Podlaski Instytut Naukowy dzięki dotacji Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji RP.

W ciągu ostatnich dwóch lat zamieściliśmy na stronie internetowej oraz stronie FB wiele podlaskich powiedzeń, zebranych w ramach naszego projektu we wsiach gminy Czyże. Ludowe przysłowia, powiedzenia i frazeologizmy często udaje się zapisać w trakcie rozmów na inne tematy, jednak wówczas doskonale się one wpisują w naturalny kontekst.

W ten sposób udało się zebrać co najmniej 600 małych form folklorystycznych. Przez cały czas, rozmawiając z ludźmi, dochodzą nowe przysłowia, powiedzenia i frazeologizmy, które postaramy się Państwu prezentować.

Tym razem trochę lżejszy materiał, bo o durniach i o wszystkim, co nierozumne. Jak się okazuje, ludzie na wsiach temat bardzo lubią…

Przede wszystkim we wsiach gminy Czyże bardzo popularne są różne porównania ludowe, w większości do zwierząt, choć nie tylko:

Durnyj jak czobut.

Durnyj jak tela.

Durnyj jak kozioł.

Durnyj jak osioł.

Durnyj jak baran.

Durnyj jak oweczka.

Baran (dureń).

Barani rozum.

Korowa (o niezgrabnej, tłustej lub nierozumnej kobiecie).

Kryczyt jak worona durnaja.

Jednak ludzie powiedzą o kimś nierozumnym także w bardziej metaforyczny sposób:

Pustym miechom udyrany.

Na kohoś połap upaw.

O durniach i wszystkim, co głupie udało się także zapisać następujące powiedzenia:

Durnoho robota.

Szto chutko robitsia, durnoje roditsia.

Czom durnyj – bo biedny, a czom biedny – bo durnyj.

Proszczaj rozum – zdorow durnota (o pijaku).

Na durnuoj hołowie i wołos ne roste.

Szto tak szumit? Dureń karty miszaje.

*****

Materiały zebrała Ludmiła Łabowicz w ramach zadania „Dokumentacja i archiwizacja folkloru tradycyjnego gminy Czyże”, realizowanego przez Podlaski Instytut Naukowy dzięki dotacji Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji RP.

Często w pieśniach śpiewanych w gminie Czyże pojawiają się toponimy odnoszące się do ukraińskiej przestrzeni geograficznej. Jednym z nich jest nazwa Ukraina, występująca przede wszystkim w pieśniach lirycznych.

Sama nazwa „Ukraina” jest używana w folklorze w znaczeniu symbolicznym. To kraj kozaków, ale też synonim ojczyzny (emocjonalne formy „Wkrajinońka”).

W wielu jednak pieśniach Ukraina oznacza daleki kraj:

Kob ja mieła orli kryła szcze j sokoli oczy,

Poletieła b ja szukati chocz temnoji noczy.

Zaletieła b na Wkrajinu zakowała b ku-ku

Podaj że mnie muoj synoczku chocz prawuju roku.

W pieśni czumackiej śpiewanej w Zbuczu na Ukrainie czumak odzyskuje majątek, który przepił w karczmie:

Poszow czumak na Wkrajinu

I pohlanuw na dolinu.

Na dolini stojat woły

Wiesiat jarma, szcze j zanozy

Wsio czumaćkoje dobro.

W pieśniach ludowych równie często pojawia się też toponim Dunaj. Druga co do długości rzeka w Europie, przepływająca przez 10 europejskich krajów, w tym przez Ukrainę, jest ważnym symbolem ukraińskich pieśni ludowych.

Dunaj według wierzeń jest rzeką mitologiczną, rozdzielającą świat żywych i świat umarłych. W obrzędowości ludowej jest on symbolem śmierci, a przeprawa przez tę rzekę oznacza przejście od życia ziemskiego do nieziemskiego.

Dunaj to rzeka graniczna w różnym znaczeniu. Ciekawa pod tym względem jest pieśń sianokośna, śpiewana np. w Zbuczu i Klejniach:

Bieł-mołodeć sieno kosit

Jomu wdowa jiesti nosit.

Nesła, nesła, ne donesła

Kraj Dunaju postawiła.

Kraj Dunaju postawiła

I synoczka urodiła.

Dunaj może tu symbolizować rozdarcie wdowy, która waha się – czy urodzić nieślubnego syna, czy go zabić.

Dunaj symbolizuje pewną granicę, moment przełomowy. Przeprawa przez niego może też oznaczać przejście do życia małżeńskiego:

De ż ty hruszka rosła

De ż ty wyrosła?

Na Dunaj na ryku pochiliłasia.

A Dunaj a ryka

To j szyrokaja,

Mołodaja diwczyna zaruczonaja.

Dunaj, podobnie jak Ukraina, oznacza również daleką ziemię. W Klejnikach była popularna pieśń „Czyrwona roża trojaka”, w której śpiewa się:

Bo pokinu dieti, dieti pokinu,

A sama pujdu ja za Dunaj.

Niekiedy w pieśniach ludowych z gminy Czyże pojawia się nazwa stolicy Ukrainy – Kijów:

U Kijowi na rynoczku

Tam piw czumak horyłoczku.

Z kolei w pieśni żniwnej „Oj czyja to wołoka” pojawiają się „Żenczyki izo Lwowa”.

Materiały zebrała Ludmiła Łabowicz w ramach zadania „Dokumentacja i archiwizacja folkloru tradycyjnego gminy Czyże”, realizowanego przez Podlaski Instytut Naukowy dzięki dotacji Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji RP.